"To przywilej, zobaczyć królewski ślub" - mówią ci, którzy już są w Londynie i z bliska chcą przyjrzeć się, jak książę William i Kate Middleton powiedzą sakramentalne "tak". Prognoza pogody nie jest jednak optymistyczna. Zapowiadane przelotne opady deszczu w Londynie będą studzić temperaturę ślubu roku.

Prawdziwą gorączkę przeżywa również rodzinna miejscowość przyszłej panny młodej. Cukierkowe chaty kryte strzechą, kręte wiejskie uliczki z pasącymi się na łąkach końmi i drogie sportowe samochody, wymijające nienagannie ubranych dżentelmenów i damy - tak wygląda na dzień przed ślubem Bucklebury.

Nie spodziewaliśmy się takiego najazdu mediów - mówi zszokowana obecnością kamer telewizyjnych przewodnicząca lokalnej rady parafialnej. Nie często zdarza się, by przed moim domem przejeżdżał autobus pełen japońskich turystów - dodaje.

Państwo Middleton cieszą się w wiosce nienaganną reputacją. Mimo że ich córka wychodzi za księcia nie zatracili poczucia rzeczywistości. Byliśmy zaskoczeni, To dla nas wielki zaszczyt i honor - mówią właściciele lokalnego sklepiku, gdzie mała Kate kupowała słodycze.

Oboje zostali zaproszeni na ślub w Londynie. Podobnie jak ich sąsiad, miejscowy rzeźnik.