Włoska telewizja RAI ujawniła zarobki 94 osób ze swojego kierownictwa, przekraczające 200 tysięcy euro rocznie. Pensje zostały upublicznione w internecie w ramach operacji "przejrzystości" wprowadzonej przez nadawcę. Najwyższa wypłata to 650 tysięcy euro. Wysokie zarobki wywołały lawinę komentarzy.

Szefowie RAI wyjaśnili, że najwyższe honoraria otrzymuje zaledwie 0,7 proc. ze wszystkich 13 tys. zatrudnionych. Na ogłoszonej liście nie ma nazwisk największych gwiazd telewizji. Ich przychodów nie ujawniono. Najwięcej, 650 tys. euro rocznie otrzymuje dyrektor generalny firmy Antonio Campo Dall'Orto. Prawie 400 tys. euro wynosi pensja szefa reklamy Antonio Marano. Mauro Mazza z redakcji Rai Vaticano, zajmującej się wszystkimi transmisjami z uroczystości w Watykanie i z papieskich pielgrzymek otrzymuje rocznie 340 tys. euro. O 20 tys. euro mniejsza jest pensja szefa programów informacyjnych w RAI Uno Mario Orfeo.

Antonio Di Bella, kierujący stacją RAI News zarabia 308 tys. euro. Na tym tle stosunkowo niską pensję ma prezes RAI Monica Maggioni: 270 tys. euro. Więcej niż ona, bo po 300 tys. euro otrzymują dyrektorki drugiego i trzeciego kanału telewizyjnego. Tyle samo dostaje szef działu kadr i organizacji pracy. Wśród korespondentów zagranicznych jedną z najwyższych pensji ma stały wysłannik radia i telewizji RAI na Bliskim Wschodzie Piero Marrazzo.

Biorą pieniądze, ale nie pracują

Oburzenie i protesty wywołała wiadomość, że pensje przekraczające 200 tys. euro mają niektórzy byli menedżerowie, którzy teraz nie zajmują już żadnych kierowniczych stanowisk. Kierownictwo RAI podkreśla, że transparentność jest obowiązkiem publicznego nadawcy i, jak stwierdziła prezes Monica Maggioni, "wypełnieniem misji" oraz wyrazem odpowiedzialności.

Wielu włoskich polityków opowiedziało się za wprowadzeniem nieprzekraczalnego pułapu zarobków, na przykład na poziomie 240 tys. euro rocznie, jaki obowiązuje w administracji państwowej. Prężnie działająca we Włoszech organizacja obrony praw konsumentów Codacons zapowiedziała złożenie doniesienia odpowiednikowi Najwyższej Izby Kontroli, czyli w Trybunale Obrachunkowym. Zarobki w wysokości 200-300 tys. euro to jest skandal - powiedział prezes organizacji Carlo Rienzi. Najbardziej oburza go fakt, że liczna grupa byłych dyrektorów i szefów anten "opłacana jest za to, żeby nie pracować". To hańba narodowa - dodał Rienzi. Jak powiedział, zażąda wyjaśnień, czy na te wszystkie pensje przeznaczane są pieniądze z abonamentu.

(ug)