Arcybiskup George Gaenswein - znany jako G. Clooney Watykanu - opowiada o relacjach między Janem Pawłem II a Benedyktem XVI. Arcybiskup jako Prefekt Domu Papieskiego stawia również tezę, że abdykacja Benedykta XVI była wprowadzeniem do silnego oddziaływania papieża Franciszka. Rozmowę z duchowym przeprowadziła Anna Artymiak ze Stacji Siedem.

Anna Artymiak: Ksiądz arcybiskup miał możliwość obserwować z bliska współpracę pomiędzy kard. Ratzingerem a Janem Pawłem II w ostatnich latach pontyfikatu papieża Polaka. Jakie były ich relacje?

George Gaenswein: Nie jest tajemnicą, że ówczesny Prefekt Kongregacji Nauki Wiary tworzył fundamenty teologiczne pontyfikatu papieża Jana Pawła II, który obficie z tej współpracy korzystał. W ten sposób na przestrzeni lat zrodziło się wzajemne zaufanie i szacunek. Wraz z rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego, papież Benedykt udzielił dyspensy od przewidzianych w przepisach 5 lat oczekiwania od śmierci kandydata na ołtarze. Był to wyraźny znak ogromnego szacunku Benedykta wobec swojego poprzednika. Pomiędzy nimi zaistniała silna ludzka harmonia. Nie należy zapominać tu o aspekcie historycznym tych dwóch osobowości: jeden Polak, drugi Niemiec i obaj prawie z tego samego pokolenia. Ich życie, los zostały silnie naznaczone przez wydarzenia polityczne w Niemczech, kiedy to w latach 30-tych naziści przejęli władzę polityczną w Niemczech - historia tragiczna w skutkach.

Jednak te niełatwe relacje pomiędzy naszymi narodami na przestrzeni wieków znalazły wyraz możliwego przezwyciężenia podziałów i pojednania w przyjaźni Jana Pawła II z niemiecki teologiem. Głębokie odbicie tego miało miejsce podczas pierwszej wizyty apostolskiej zaplanowanej przez Papieża Benedykta XVI, który wybrał właśnie Polskę. Jakie znaczenie miała ta pielgrzymka?

W czasie podróży apostolskiej do Polski znacznie bardziej niż słowa przemówił symbol - tęcza, który pojawiła się na niebie w trakcie przemówienia Benedykta XVI w Auschwitz. Była ona widocznym znakiem dla wszystkich obecnych i tych, którzy śledzili wizytę poprzez mass media. Tęcza stała się symbolem pojednania i uzdrowienia z tragicznej pełnej cierpienia przeszłości. Wizyta w obozie zagłady Auschwitz pomogła uzdrowić głębokie rany wywołane przez Niemców.
 
Proces beatyfikacyjny ruszył od razu po śmierci Jana Pawła II i z wielkim zaangażowaniem następcy. Jednak niektórzy spodziewali się mocniejszego kroku: ogłoszenia świętym Jana Pawła II już w czasie pogrzebu, w odpowiedzi - jak to bywał w pierwszych wiekach - na vox populi. Jakie zatem znaczenie i wkład mała decyzja Ojca Świętego Benedykta XVI, by jednak zachować procedurę kanoniczną w procesie Karola Wojtyły?

Nawet jeśli fama sanctitatis była wręcz namacalna podczas pogrzebu Jana Pawła II, to decyzja Benedykta XVI była oznaką rozwagi. Procedura Kościoła odnośnie procesu beatyfikacyjnego bazuje na doświadczeniu i mądrości wieków. Warto było uszanować tę mądrość i zachować zwyczaje. Nie było pośpiechu.

Na zakończenie homilii, podczas pogrzebu Jana Pawła II, kard. Józef Ratzinger użył przepięknego zdania: "Możemy być pewni, że nasz ukochany papież stoi teraz w oknie domu Ojca, patrzy na nas i nam błogosławi".

To zdanie jest czytelne dla wszystkich bez konieczności większego tłumaczenia. Jego sens rozumie się od razu. Kardynał Dziekan wyraził to, co odczuwały w sercu niezliczone tłumy wiernych na całym świecie, udało mu się przy tym sformułować niezapomniane wyrażenie.

Teraz ksiądz arcybiskup służy dwóm papieżom równocześnie: seniorowi Benedyktowi XVI i Franciszkowi. Jak widzi ksiądz arcybiskup swoją rolę?


Jestem Prefektem Domu Papieskiego. Zadanie to powierzył mi papież Benedykt i niedawno potwierdził tę funkcję papież Franciszek. Wydarzenia w moim życiu tak się potoczyły, że służę dwóm papieżom. Jest to posługa, która w pewnym sensie stanowi pomost pomiędzy dwoma osobami. To sytuacja nie mająca precedensu, zatem zrozumiałe, że muszę sam znaleźć odpowiedni sposób wypełnienia tej posługi.

Benedykt XVI i Franciszek mają bardzo różną osobowość. To różne temperamenty. Posługa im może wydawać się trudna, w rzeczywistości jednak tak nie jest. Myślę, że gdyby byli bardziej do siebie podobni, byłoby paradoksalnie o wiele trudniej.

Naturalnie papież Franciszek bardzo różni się od Benedykta XVI - nie tylko stylem, ale też sposobem reagowania i podejmowania codziennych wyzwań, których nie brakuje. Należy jednak podkreślić kontynuację papieża Franciszka w sprawach najważniejszych, to znaczy w treści nauczania. Ta odmienność jest czasem interpretowana na zasadzie przeciwieństwa. Uważam to za błędne. Jestem przekonany, że rezygnacja Benedykta XVI była wprowadzeniem do silnego oddziaływania papieża Franciszka.

Pełna wersja wywiadu dostępna tylko na Stacja7.pl