"Dwie Turcje żyją obok siebie, ale w zupełnie innych światach. To zresztą pokazywały choćby kwestie przeliczania i podawania wyników wyborów. Mieliśmy dwie agencje - prorządową i agencję sprzyjającą bardziej opozycji. Podawały one przez bardzo długi czas inne wyniki wyborów" - mówił dr Karol Wasilewski, ekspert 4CF i Instytutu Badań nad Turcją, który w Radiu RMF24 komentował wyniki wyborów. Recep Tayyip Erdogan został prezydentem Turcji po raz trzeci z rzędu. W niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenckich zdobył ponad 52 proc. głosów, pokonując swojego rywala Kemal Kilicdaroglu.

Brukselski portal Politico ocenił, że reelekcja Erdogana oznacza wyjątkowo silną pozycję Turcji na arenie międzynarodowej.

Dr Karol Wasilewski nie zgodził się jednak z takim stwierdzeniem, przypominając, że mamy do czynienia z państwem, które w ciągu ostatniego roku robiło wszystko, żeby odwrócić swoją dotychczasową politykę zagraniczną.

Od 2018 roku Turcja prowadziła asertywną, niektórzy mówią agresywną, politykę we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Dopuściła się realizacji koszmaru absolutnego tureckich strategów, gdzie państwa Zatoki Perskiej czy Zatoki Arabskiej zostały połączone interesami bezpieczeństwa z Grecją. Po czym doprowadziła do tego, że Arabia Saudyjska zdecydowała się nałożyć na Turcję nieformalny bojkot gospodarczy, po czym w ciągu ostatniego roku z tego wszystkiego się rakiem wycofuje - wyjaśnił, dodając, że to, iż elektorat mu ufa, nie znaczy, że my też musimy wierzyć w te silną pozycję.

Według gościa internetowego Radia RMF24 prezydenta Turcji na pewno na arenie międzynarodowej wzmacnia to, że była druga tura wyborów. To pozwala Erdoganowi teraz mówić: spójrzcie, Turcja jest państwem demokratycznym, była druga tura, a ja mogłem w niej przegrać. Ale czy uda mu się zrealizować największe tureckie marzenia, stania się mocarstwem globalnym, co do tego dr Wasilewski ma wątpliwości.

Gość Tomasza Weryńskiego zauważył, że rządów Erdoğana nie da się ocenić jednoznacznie.

Można powiedzieć, że Tayyip Erdoğan ma dwie legendy. Pierwsza jest bardziej związana z jego pierwszym okresem rządów na początku XXI wieku. To jest legenda, w której on rzeczywiście doprowadził do naprawdę gwałtownego rozwoju Turcji. Rozwijała się ona nie tylko gospodarczo, a także w takich sektorach, jak np. sektor zdrowia. Mieliśmy tam do czynienia z ogromnym postępem. Nie da się zaprzeczyć, że Turcja rozwijała się również, jeśli chodzi o swoją pozycję międzynarodową. Pamiętajmy, że mniej więcej w 2011 roku świat naprawdę się zastanawiał, czy turecki model, czyli to umiejętne połączenie islamu i demokracji, zadomowi się w innych porewolucyjnych państwach Bliskiego Wschodu - opisywał ekspert, przypominając też te drugą legendę Erdogana, w której prowadzi od swój kraj w kierunku autorytaryzmu.

Scentralizował władzę w swoich rękach. Między innymi w polityce zagranicznej ta centralizacja powoduje, że ta polityka jest niestabilna i wywołuje dla Turcji negatywne konsekwencje - dodał.

Europa miała nadzieję, że Erdoğan przegra

Na pytanie Tomasza Weryńskiego, czy Europa miała nadzieję na klęskę Erdogana, Wasilewski odpowiedział, że bez wątpienia tak było: Jednym z powodów, dla których te wybory były tak ściśle obserwowane i zostały nazywane najważniejszymi wyborami w tym roku, było to, że liczono, że ewentualny upadek Tayyipa Erdoğana zapoczątkuje upadek innych populistycznych liderów m.in. w państwach europejskich. Liczono, że zapoczątkuje jakiś taki prąd redemokratyzacji. To marzenie było trochę nieracjonalne, bo było na zasadzie magicznej różdżki, która miałaby zapoczątkować takie domino, podczas gdy problemy z demokracją leżą raczej wewnątrz różnych państw, wewnątrz systemów, a nie oczywiście w Turcji.

Co jest największym problemem Turcji?

Ekspert zauważył, że inflacja jest dużym problemem w Turcji, jednak nie największym: Sytuacja gospodarcza to jest coś, co Tayyip Erdogan musi naprawić. A patrząc na jego komentarze, nie za bardzo ma plan, w jaki sposób to zrobić. Oczywiście szereg inwestorów i obserwatorów tureckiej gospodarki spodziewa się powrotu do ekonomicznej ortodoksji. Sytuacja jednak jest taka, że gdyby prześledzić wszystkie wystąpienia Tayyipa Erdogana z ostatniego roku, to nic nie wskazuje na to, że Erdogan do tej ortodoksji wróci. (...) Zresztą dodam, że tureccy wyborcy pośrednio odrzucili ortodoksję gospodarczą, bo proponowała ją przecież opozycja.

Gość Tomasza Weryńskiego zwrócił natomiast uwagę na problem mocnego podziału tureckiego społeczeństwa.  

Mamy do czynienia z dwiema Turcjami. Z Turcjami, które są skrajnie podzielone. Które żyją obok siebie, ale w zupełnie innych światach. To zresztą pokazywały choćby kwestie przeliczania i podawania wyników wyborów. Mieliśmy dwie zupełnie inne agencje - prorządową i agencję sprzyjającą bardziej opozycji. Podawały one przez bardzo długi czas inne wyniki wyborów i wyborcy w żadnym momencie nie zwątpili, że te wyniki są niewłaściwe - wyjaśnił, dodając, że w takich warunkach trudno budować międzynarodowe mocarstwo. 

Opracowanie: Wiktoria Urban

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: