Prezydent Republiki Czeskiej Milosz Zeman oświadczył, że rozpisze przedterminowe wybory parlamentarne na 25-26 października. Wyłonienie nowego rządu ma zakończyć - zdaniem Zemana - kryzys polityczny w kraju.

Prezydent powiedział, że formowanie nowego rządu po wyborach zajmie kilka tygodni.

W najnowszych sondażach przedwyborczych prowadzi zdecydowanie Czeska Partia Socjaldemokratyczna (CSSD) Bohuslava Sobotki, ale czeskie media zwracają uwagę, że Zeman chętniej widziałby na stanowisku przyszłego szefa rządu jego zastępcę Michala Haszka. W ostatnich wyborach parlamentarnych popularny Haszek uzyskał większą liczbę głosów niż Sobotka.

Prezydent wyraził przypuszczenie, że przyszły rząd może zostać sformowany przez centrowe lub prawicowe ugrupowanie, mimo iż w ostatnich sondażach najsilniejsze ugrupowanie byłej koalicji Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) uzyskało jedynie 6-procentowe poparcie. Prezydent zapowiedział, że jeśli w wyborach zwycięży na przykład ruch TOP 09 Karla Schwarzenberga, który wchodził w skład byłej koalicji, to będzie respektował wyniki głosowania i nie będzie przeciwny sformowaniu rządu przez to ugrupowanie.

Zeman wykluczył jednak sytuację, że nową koalicję sformuje sojusz ugrupowań prawicowych i lewicowych. Taką koalicję uznałbym za zdradę wobec wyborców obu ugrupowań - oświadczył prezydent.

Milosz Zeman zapewnił również, że nie będzie się angażował w przedwyborczą kampanię polityczną.

Po upadku centroprawicowego rządu premiera Petra Neczasa deputowani Izby Poselskiej przeforsowali 20 sierpnia wniosek czterech ugrupowań parlamentarnych dotyczący samorozwiązania Izby i przedterminowych wyborów parlamentarnych. Szef bezpartyjnego rządu ekspertów Jirzi Rusnok, który na początku sierpnia nie uzyskał wotum zaufania deputowanych i złożył dymisję na ręce prezydenta Milosza Zemana, będzie nadal pełnił swoją funkcję do czasu sformowania nowego rządu.

Milosz Zeman nie wykluczył jednak takiej sytuacji, że nowego rządu nie uda się sformować w ciągu kilku tygodni. Nie uznał jednak tego za tragedię. Zauważył, że w Belgii nowy gabinet rodził się przez dwa lata, a w tym czasie nie doszło do upadku kraju, lecz do jego rozkwitu gospodarczego.

Wcześniej prezydent Zeman sugerował, że jeśli wybory wygra lewica, to zaakceptuje rząd z cichym poparciem komunistów, mimo iż lewica przyjęła w latach 90. tzw. postanowienie bohumińskie zakazujące jej współpracy z komunistami.

(mal)