Była ładną kobietą do dnia, kiedy mąż z broni palnej wystrzelił jej w sam środek twarzy. Lekarze uratowali jej życie, ale pozostała zmasakrowana twarz bez nosa i fragmentów kości. To historia Amerykanki, której jako pierwszej przeszczepiono ponad 80 proc. twarzy. Zespołem lekarzy, który dokonał tego zabiegu, kierowała Polka, prof. Maria Siemionow. Wczoraj pacjentka ujawniła swoją tożsamość i pokazała się przed kamerami.

Domyślam się, kogo przyszliście zobaczyć. Mam na imię Connie - powiedziała 46-letnia pacjentka, której przeszczepiono twarz w klinice w Cleveland w stanie Ohio. Zanim doszło do tego zabiegu kobieta poddała się 30 operacjom rekonstrukcji twarzy, przeprowadzonych tradycyjnymi metodami. Jednak zabiegi te nie były w stanie przywrócić jej podstawowych funkcji, takich jak jedzenie pokarmów i oddychanie przez nos.

W grudniu 2008 r. zespół pod kierunkiem prof. Sieminow przeprowadził operację przeszczepu twarzy od zmarłej dawczyni. Zabieg trwał 22 godziny. Pacjentka otrzymała nowy nos, policzki, powieki i górną wargę.

Connie Culp złożyła oświadczenie w czasie konferencji. Jej słowa nie były w pełni zrozumiałe, gdyż nerwy i mięśnie nowej twarzy nie działają jeszcze w pełni. Może już jednak normalnie jeść i pić, a także oddychać przez nos. Jak zapewniają lekarze, opuchlizna jej twarzy będzie ustępować. Posłuchaj relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF FM Łukasza Wysockiego:

Podobnie jak we wszelkich operacjach przeszczepienia organu, transplantacje twarzy łączą się także z ryzykiem odrzucenia przeszczepu. Kobieta będzie musiała do końca życia zażywać środki immunosupresyjne.