Kolejny kontroler lotów w USA zasnął na dyżurze. Tym razem stało się to na lotnisku w Knoxville w stanie Tennessee. Dwa tygodnie temu zaspał kontroler na lotnisku National im. Ronalda Reagana w Waszyngtonie. O Incydent w Knoxville miał miejsce 19 lutego. Teraz poinformował o nim szef Federalnego Zarządu Lotnictwa (FAA) Randy Babbitt w czasie przesłuchania przed komisją Kongresu.

Jak powiedział szef FAA, w Knoxville postanowił się zdrzemnąć kontroler obserwujący ruch lotniczy na radarze. Na czas drzemki przekazał swoje obowiązki koledze w wieży kontrolnej. Babbitt podkreślił, że było to niezgodne z normami i nieprofesjonalne i dał do zrozumienia, że kontroler zostanie zwolniony.

Nie na wszystkich lotniskach w USA kontrolerzy lotów pracują przez 24 godziny na dobę. Kiedy ich nie ma w wieży kontrolnej, piloci komunikują się z obsługą pasów startowych wyposażoną w odbiorniki radiowe o tej samej częstotliwości fal.

Na lotniskach, w których kontrolerzy są obecni w wieży przez całą dobę, komunikują się z pilotami przez radio o tej samej częstotliwości, innej jednak niż radioodbiorniki obsługi pasów startowych. Jeżeli więc wieża zamilknie, istnieje ryzyko wypadku, ponieważ piloci mogą nie otrzymać informacji o zajęciu pasów przez inne samoloty lub sprzęt.