Kilka tysięcy osób ewakuowano po największych od 5 lat ulewach w południowej Kalifornii. Doszło do lokalnych podtopień i obsunięć ziemi.

Synoptycy przewidują, że deszcz padać będzie z przerwami aż do świąt Bożego Narodzenia. Obecne ulewy porównywane są do tych z 2005 roku, kiedy spadło rekordowe 80 cm deszczu.

Front burzowy znad Pacyfiku, który nadciągnął nad południową część Kalifornii, spowodował, że podczas minionego weekendu w niektórych regionach poziom opadów przekroczył 25 cm.

Ulewom towarzyszył silny wiatr, który powalał drzewa i zrywał linie energetyczne. Kilka tysięcy mieszkańców zostało pozbawionych prądu.

Wczoraj ewakuowano ponad 2 tys. mieszkańców rolniczego okręgu McFarland położonego w dolinie San Joaquin. Jak oceniają lokalne władze, zalaniem zagrożonych jest od 400 do 500 domów.

Z kolei lokalne władze w hrabstwie San Luis Obispo obawiają się z kolei obsunięć ziemi. Ta poważna sytuacja, która może prowadzić do niebezpiecznych obsunięć ziemi, może utrzymywać się jeszcze przez kilka najbliższych dni - ocenia synoptyk telewizji CNN Ivan Cabrera.

Amerykańskie Krajowe Centrum Meteorologiczne ocenia, że do połowy tygodnia w południowej części Kalifornii spaść może w sumie 50 cm deszczu.

Z kolei w paśmie górskim Sierra Nevada od niedzieli spadły prawie trzy metry śniegu. Synoptycy prognozują kolejne śnieżyce i ostrzegają kierowców, że w nadchodzących dniach podróżowanie w tym rejonie Kalifornii będzie poważnie utrudnione.