Setki turystów utknęły na lotnisku w bułgarskim mieście Burgas nad Morzem Czarnym. Od wczoraj krajowy przewoźnik Bulgaria Air odwołał sześć lotów wyczarterowanych przez firmę touroperatorską Alma Tour, która zalega z płatnościami.

Premier Bojko Borysow zarządził dzisiaj wysłanie rządowego samolotu w celu złagodzenia kryzysu. Ale w samolocie są tylko 92 miejsca, podczas gdy na lotnisku przebywa ponad 800 osób. Odwołano cztery loty do Moskwy i po jednym do Helsinek i Rygi. Nie wszystkim podróżnym zapewniono należytą opiekę, a w mieście panują upały.

Po ostrych protestach strony rosyjskiej, premier Borysow wysłał do Burgas ministrów transportu Iwajło Moskowskiego oraz gospodarki, energetyki i turystyki Trajczo Trajkowa, by interweniowali w negocjacjach między przewoźnikiem i touroperatorem.

Według przedstawicieli Bulgaria Air, Alma Tour jest winna 7 mln lewów (3,5 mln euro) i uregulowanie problemu jest niemożliwe bez zapłacenia za loty. Na lotnisko w Burgas przybyła również ekipa MSZ, by przedłużyć wygasłe wizy obywateli rosyjskich.