Nagłe i niezwykle gwałtowne ulewy nawiedziły południową Bułgarię powodując gigantyczne powodzie. Są ofiary, tysiące ludzi czekających na ewakuację i turyści, którzy utknęli w pozbawionych prądu hotelach. "To przypomina apokalipsę" - mówi mer jednej z gmin dotkniętych powodzią.

Niespotykanie gwałtowne ulewy i powodzie nawiedziły południową część bułgarskiego wybrzeża Morza Czarnego; jak podało MSW zginęły dwie osoby, które znajdowały się w samochodzie na moście zerwanym przez wodę.

Mer położonej na południowym wschodzie Bułgarii gminy Carewo ogłosił w regionie stan klęski żywiołowej. "To przypomina apokalipsę" - powiedział. Kosti - jedna z wiosek gminy jest całkowicie podtopiona, a położone w pobliżu zbiorniki retencyjne są przepełnione.

Według lokalnych władz, woda zerwała kilka mostów, drogi są zalane i nieprzejezdne, żywioł uniósł do morza samochody zaparkowane na poboczu.Jak podało MSW zginęły dwie osoby, które znajdowały się w samochodzie na moście zerwanym przez wodę.

Wiele miejscowości odciętych jest od prądu. W Carewie turyści utknęli też w hotelach.

Straż pożarna podała, że w całym regionie ulewy i powodzie uwięziły ponad 10 tys. osób. Całkowicie zaskoczeni zostali turyści na kempingach. Trwają próby ich ewakuacji, czego nie ułatwia woda przelewająca się przez drogi, pola i miasteczka.

Władze ostrzegły, by ludzie nie próbowali ewakuować się na własną rękę. We wsi Lozenec mieszkańców i turystów przeniesiono na wyżej położone tereny. Prognozy meteorologiczne nie przewidują szybkiej poprawy sytuacji.