Teoria męskiej bezwzględności. To jeden z wątków najnowszej książki o słynnym niemieckim uczonym, Albercie Einsteinie. Jej autorem jest amerykański pisarz i dziennikarz, Walter Isaacson. Skupia się ona na małżeństwie fizyka z serbską matematyczką Milevą Maric.

Trudno wątpić w geniusz Einsteina. Jego teoria względności do dziś zachwyca najtęższe głowy na całym świecie. Ale ten niezwykły umysł nie najlepiej radził sobie z relacjami innego typu - damsko-męskimi, czego dowodem był rozpad jego pierwszego małżeństwa.

Ponieważ Einstein był pragmatykiem, zdając sobie sprawę, że jego związek skazany był na niepowodzenie, spisał regulamin, który w trosce o dorastające dzieci miał zapewnić w domu relatywną harmonię. Czytając listę jego żądań, w XXI wieku odnosi się wrażenie, że geniusz był skończonym mizoginem i nieczułym mężem. Domagał się na przykład, by żona zaprzestała utrzymywania z nim jakichkolwiek intymnych relacji. Miała stać się bardziej służącą niż kochanką. Polecił jej utrzymywać gabinet w czystości, przygotowywać mu trzy posiłki dziennie i prać ubrania. Pod żadnym pozorem nie mogła zasiadać za świętym biurkiem fizyka.

Jak utrzymuje autor książki, w zamian za spełnienie tych żądań, Einstein nie oferował swojej żonie zupełnie nic. Musiała się mu zupełnie podporządkować. Zamykać usta na skinięcie palca i zrezygnować z jego towarzystwa w domu i poza domem. Trudno wyobrazić sobie, jak tak drakońskie reguły współżycia miały zapewnić w domu rodzicielską atmosferę. Mileva otrzymała również zakaz pouczania Einsteina w obecności synów.

Mimo geniuszu i ścisłego umysłu, niemiecki uczony nie wziął pod uwagę tego, że Mileva posiadała silną wolę i nie zamierzała wiecznie tolerować męża potwora. Trzy lata po otrzymaniu absurdalnego regulaminu zabrała ze sobą dzieci i wyprowadziła się do innego miasta. Dwa lata później wystąpiła o rozwód, który otrzymała w 1919 roku. Relatywnie rzecz biorąc, to ona zadbała o swoją przyszłość, kładąc tym samym kres męskiej bezwzględności Alberta Einsteina.

(mpw)