Na wyposażeniu tajwańskiej armii wciąż są okręty podwodne z II wojny światowej. Sfrustrowani wojskowi zdecydowali się zaprezentować Tajwańczykom stan swojej floty, ponieważ parlament w Tajpej kolejny raz zrezygnował z debaty na temat zakupu nowszego sprzętu od Amerykanów.

Według niektórych polityków, pakiet wojskowy z USA to gwarancja utrzymania równowagi sił między wyspą a Chinami. Pekin uważa Tajwan za "zbuntowaną prowincję". Z wojskowego punktu widzenia, najlepiej, aby okręty podwodne pozostawały w ukryciu, ale nam nie dano żadnego wyboru - mówił zastępca naczelnego dowódcy tajwańskiej marynarki wojennej, Wang Li-shen, w bazie morskiej Kaohsiung.

Flota podwodna składa się z czterech okrętów konwencjonalnych z lat 40. i 50. XX wieku, w tym dwóch jednostek produkcji holenderskiej klasy Zwaardvis, które trafiły na Tajwan

pod koniec lat 80. oraz dwóch klasy Guppy II, wyprodukowanych w USA. Tylko holenderskie okręty są utrzymywane w gotowości bojowej, pozostałe służą do celów szkoleniowych. 60-latek powinien iść na emeryturę. A okręt podwodny? - pytał Wang. Chińska Republika Ludowa ma około 80 okrętów podwodnych.