Premier Tajlandii wezwał mieszkańców Bangkoku, aby przygotowali się do ewakuacji, bo powódź zaczęła się wdzierać na przedmieścia stolicy. Od lipca żywioł pochłonął już ponad 300 ofiar; jedna trzecia powierzchni kraju została zalana. Niektóre miasta znalazły się nawet dwa metry pod wodą.

Agencja Associated Press informuje, że woda zaczęła podtapiać domy w północnej dzielnicy Bankoku - Lak Si, nie powodując na razie większych zniszczeń. Dzielnica biznesowa nie została na razie dotknięta.

Wczoraj rząd Tajlandii nakazał otwarcie kilku śluz, co ma umożliwić odpływ wody przez miejskie kanały do morza. Rząd przyznał, że jest to posunięcie ryzykowne, bo kanały mogą się przepełnić.

Władze Bangkoku zaapelowały w tym tygodniu o dodatkowy milion worków z piaskiem, z których żołnierze i wolontariusze budują wielokilometrowe wały przeciwpowodziowe - głównie przy kanałach przecinających stolicę Tajlandii.

Analitycy szacują dotychczasowe straty z powodu powodzi na 6 mld dolarów. Jeśli jednak zostanie zalany Bangkok straty te ulegną podwojeniu.