Ponad 500 polskich harcerzy, którzy przebywają w Korei Południowej na światowym zlocie skautów Jamboree, jest bezpiecznych. Przedwczoraj wszyscy uczestnicy tego wydarzenia musieli zostać ewakuowani z nadmorskich terenów ze względu na prognozowany na Półwyspie Koreańskim tajfun.

Ewakuacja polskich harcerzy była spokojna i sprawna. Młodzież z Polski została przewieziona w bezpieczne miejsce w głąb lądu. Ze względu na prognozy, zakwaterowanie w namiotach było zbyt ryzykowne.

Mieszkamy w akademikach - przyznała Olga Junkuszew ze Związku Harcerstwa Polskiego, która tłumaczy, że większość polskiej delegacji w Korei to harcerze w wieku między 14. a 17. rokiem życia.

Wczoraj wróciliśmy już do zajęć. Nasi uczestnicy byli już na pierwszych wycieczkach, także mieli szanse wieczorem spotkać się ze skautami z innych krajów - zaznaczyła.

Choć sytuacja pogodowa w Korei rzeczywiście się pogorszyła - od wczoraj pada tam intensywny deszcz i wieje silny wiatr - nie potwierdziły się najgorsze przewidywania.

Wiatr i deszcz związane z tajfunem nie jest dla nas zagrożeniem. Były zapowiadane na dużo silniejsze - oceniła Jakuszew.

We wtorek ewakuowano ponad 30 tys. skautów z obozowiska w rejonie miasta Buan, na którym miał odbyć się światowy zlot ruchu harcerskiego. Obozowisko położone na płaskim, nadmorskim terenie stało wprost na drodze tajfunu, który ma wędrować na północ. Młodzież została wywieziona i rozlokowana w rejonie Seulu.

Jamboree to międzynarodowy zlot skautowy organizowany przez Światową Organizacja Ruchu Skautowego, który odbywa się co cztery lata. Uczestniczy w nim ponad 30 tysięcy osób. W wydarzeniu uczestniczą harcerze w wieku 14-17 lat.

Tegoroczna edycja rozpoczęła się w ubiegłą środę i miała trwać do 12 sierpnia.