Około 300 tysięcy mieszkańców stanu Wirginia Zachodnia na wschodzie USA ma zakaz picia wody z kranu z powodu wycieku chemicznego do pobliskiej rzeki. Zamknięte zostały restauracje i szkoły, a przed sklepami ustawiają się kolejki po butelkowaną wodę.

Gubernator Earl Ray Tomblin ogłosił stan wyjątkowy w dziewięciu hrabstwach Wirginii Zachodniej. Powodem jest wyciek chemikaliów wykorzystywanych w przemyśle węglowym, który wykryto po informacjach o dziwnym zapachu wody. Źródłem wycieku do rzeki Elk są położne w jej pobliżu zakłady Freedom Industries w Charleston, stolicy i największym mieście Wirginii Zachodniej.

Władze sanitarne podały, że woda nadaje się tylko do użycia w toaletach i do gaszenia pożarów. Wzywamy mieszkańców Wirginii Zachodniej, by nie pili wody z kranu, nie używali jej do gotowania, mycia naczyń i do kąpieli - napisał gubernator Tomblin w oświadczeniu.

Władze sanitarne nakazały zamknięcie wszystkich restauracji i szkół, które są zaopatrywane w wodę przez firmę West Virginia American Water. Nie jest jasne, kiedy zakaz zostanie zniesiony.

Woda może być potencjalnie szkodliwa po wypiciu,  może wywołać podrażnienia skóry i oczu - ostrzegła rzeczniczka West Virginia American Water Laura Jordan.

Będąca źródeł wycieku firma Freedom Industries jest producentem specjalistycznych chemikaliów dla przemysłu górniczego, hutniczego i cementowego.

(edbie)