Tragedia w przestworzach. Pilot samolotu lecącego z Miami do Santiago de Chile zmarł, kiedy maszyna była na wysokości 10 tysięcy metrów. Odszedł od sterów tylko na chwilę, by skorzystać z toalety, i już nie wrócił.

Do dramatycznych scen doszło w nocy z poniedziałku na wtorek na pokładzie samolotu południowoamerykańskich linii lotniczych Latam. Boeing 787 leciał z Miami w USA do Santiago de Chile.

Mniej więcej po trzech godzinach lotu pilot maszyny poszedł do toalety. Kiedy długo nie wracał do kokpitu, personel pokładowy zaczął go szukać i znalazł nieprzytomnego w WC. Mężczyzna doznał ataku serca.

Dwaj drudzy piloci postanowili zmienić kurs i lecieć do Panamy, by tam ich kolega otrzymał jak najszybciej pomoc medyczną.

Maszyna wylądowała 28 minut później, na płycie lotniska w Panama City czekali już ratownicy. Niestety, na ratunek było już za późno. Pilot zmarł na pokładzie boeinga.

Jak podało radio Bio Bio, zmarły Ivan Andaur od 25 lat pracował w liniach lotniczych Latam.