Statek "Cemfjord" całkowicie zatonął, dziób jednostki schował się pod wodę. To najnowsze informacje z akcji poszukiwawczej u wybrzeży Szkocji. Na pokładzie statku było 7 Polaków i Filipińczyk. Kapitan pochodzi z Trójmiasta. Pozostali to mieszkańcy: Zachodniopomorskiego, Pomorskiego, a także centralnej Polski. Załoga nie wysyłała żadnych sygnałów alarmowych.


Brytyjskie media piszą o "akcji na dużą skalę" na wodach cieśniny Pentland Firth między Orkadami, a najbardziej na północ wysuniętym przylądkiem Szkocji John O'Groats. Obok dwóch śmigłowców RAF-u oraz statków ratowniczych z portów w Thurso, Wick, Longhope i Stromness biorą w niej udział również jednostki ochrony wybrzeża. Akcja koordynowana jest z Szetlandów. Wystający z wody dziób statku zauważono w odległości około 15 mil morskich na północny wschód od portu Wick w sobotę ok. 14.30 czasu lokalnego. W pobliżu nie dostrzeżono tratw, ani szalup ratunkowych. Załoga promu zaalarmowała służby ratunkowe. W niedzielę jednostka całkowicie zaginęła, dziób schował się pod wodę.

Statek "Cemfjord" płynął z Aalborg w Danii do portu Runcorn w hrabstwie Cheshire, w Wielkiej Brytanii. Ostatni raz jednostkę pływającą pod banderą cypryjską widziano w piątek ok. godz. 13.30 czasu lokalnego, na morzu panowały wówczas bardzo złe warunki. Armator statku Brise Shiffahrts Gmbh z Hamburga poinformował, że na pokładzie było 7 Polaków i Filipińczyk. Jak udało nam się ustalić kapitan pochodzi z Trójmiasta. Pozostali to mieszkańcy: Zachodniopomorskiego, Pomorskiego, a także centralnej Polski. Jesteśmy w kontakcie z policją, strażą wybrzeża i armatorem - napisał na Twitterze rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Marcin Wojciechowski. Według brytyjskiej Agencji Ratownictwa Morskiego i Ochrony Wybrzeża nie zauważono dotychczas żadnych rozbitków.

Wczoraj z powodu zapadających ciemności akcję przerwano, dziś rano została wznowiona. Musimy obawiać się najgorszego, jednak będziemy kontynuować poszukiwania tak długo, jak się da, z użyciem wszystkich środków, które mamy do dyspozycji - powiedziała telewizji ITV Susan Todd z Agencji Ratownictwa Morskiego i Ochrony Wybrzeża. Akcja koordynowana jest z Szetlandów.

Liczący 83 metry długości "Cemfjord", o wyporności 2301 t, zbudowano 30 lat temu jako uniwersalny statek do przewozu towarów. W 1998 r. przebudowano go i przystosowano do transportu cementu. Jak poinformował brytyjski dziennik "The Independent", "Cemfjord" ma już za sobą groźny wypadek. W lipcu ubiegłego roku osiadł na mieliźnie koło wyspy Laeso, u północnych wybrzeży Danii. Stwierdzono wówczas, że 57-letni rosyjski kapitan statku był - w chwili wypadku - kompletnie pijany.

Zdaniem ekspertów, przewrócenie statku, w połączeniu z faktem, że nie odnotowano wezwań o pomoc może świadczyć o tym, że statek przewrócił się i zaczął tonąć tak nagle i szybko, że nie zdążono z jego pokładu wysłać sygnału Mayday. Z uwagi na fakt, że akcję poszukiwawczo-ratowniczą rozpoczęto dopiero po natknięciu się na wrak, prawdopodobnie zawiodły także automatyczne systemy uruchamiające nadawanie takiego sygnału.