Administracja Stanów Zjednoczonych rozważa możliwość użycia siły w Syrii. Poinformował o tym przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Martin Dempsey. "Mamy całą gamę możliwości" - dodał jego zastępca admirał James Winnefeld. Trwający od ponad dwóch lat konflikt pochłonął już około 100 tys. ofiar.

Dempsey wypowiedział się na temat Syrii podczas przesłuchania przed senacką komisją ds. sił zbrojnych. Oświadczył, że przedstawił prezydentowi Barackowi Obamie możliwości zastosowania siły w kraju, w którym trwa powstanie przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi.

Mówił o - jak to określił - "uderzeniach kinetycznych". Sprecyzował, że to "kwestia omawiana wewnątrz amerykańskich agencji rządowych". Generał nie chciał jednak ujawnić więcej szczegółów, gdy członkowie dopytywali go o strategię zakończenia wojny w Syrii i odsunięcia od władzy Asada.

Decyzja o użyciu siły jest decyzją naszych władz wybranych przez naród - zaznaczył generał. Niewłaściwe byłoby z mojej strony, gdybym próbował wpływać na decyzję, ujawniając publicznie stanowisko, jakiego rodzaju siły powinniśmy użyć - dodał.

Komisja ds. sił zbrojnych Senatu USA rozważa nominację generała Dempseya na drugą kadencję, a także nominację admirała Jamesa Winnefelda, również na drugą kadencję na stanowisku zastępcy przewodniczącego kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA.

Mamy całą gamę możliwości - powiedział Winnefeld o planowaniu operacji militarnej w Syrii. Jesteśmy gotowi, aby działać, jeśli zostaniemy do tego wezwani - dodał.

Alawici walczą z sunnicką większością

Trwająca od ponad dwóch lat wojna domowa w Syrii, w której zginęło około 100 tys. ludzi, przekształca się coraz bardziej w konflikt na tle religijnym. Rządząca alawicka mniejszość, wspierana przez szyitów z Libanu, ściera się w nim z sunnicką większością.

Coraz więcej radykalnych duchownych sunnickich nawołuje do wszczęcia świętej wojny przeciw reżimowi Asada.

(MRod)