107 pseudokibiców zatrzymała słowacka policja po bójce, do której doszło w centrum Bratysławy w środę wieczorem. Wśród nich było 41 fanów drużyny Cracovii. 51 osób jeszcze wczoraj opuściło areszt.


Większość kibiców została zwolniona z aresztu. Siedmiu z nich usłyszało zarzuty.. Słowacka policja nie podaje, ilu wśród nich jest Polaków. Nieoficjalnie mówi się, że policja chciała zatrzymać ich dłużej za kratkami, ponieważ obawiała się, że nasi rodacy pojadą rozrabiać do Dunajskiej Stredy, gdzie wczoraj wieczorem Cracovia grała z miejscową drużyną.

Zapewne dzisiaj wszyscy opuszczą areszt, bo wieczorem mija 48 godzin od ich zatrzymania. Na razie nie wiadomo, jakie kary im grożą.

Dzisiaj właściwie wszystkie gazety poświęcają środowej bójce tytułowe strony. "Spustoszona Bratysława" - pisze "Novy Cas". "56 zatrzymanych, 17 rannych, centrum Bratysławy zniszczyli Polacy, Holendrzy i Bułgarzy. Restauracje liczą straty w dziesiątkach tysięcy euro" - czytamy na pierwszej stronie.

Gazeta "SME" poświecą temu wydarzeniu aż siedem stron. Na pierwszej wielkie zdjęcie połamanych krzeseł po bitce kiboli. "To są zwykli bandyci" - pisze gazeta i dodaje, że Polacy są wśród nich szczególnie niebezpieczni. 

Lewicowa "Pravda" martwi się, że chuligani są krok przed policją. Generalnie cała Słowacja wciąż jest w szoku po środowej bójce.

Rzucali stolikami i krzesłami z kawiarnianych ogródków

Do regularnej bitwy między pseudokibicami doszło w środę wieczorem na Starym Mieście w Bratysławie: spotkali się tam fani Cracovii z kibicami drużyny z Sofii, która swój mecz rozegra w Rużemberku. Polaków wsparli fani holenderskiego Ajaxu Amsterdam.

Chuligani mieli przy sobie ładunki pirotechniczne i race dymne, w ruch poszły stoliki i krzesła z kawiarnianych ogródków. W czasie interwencji policji kibole mieli kryć się - jak donoszą słowackie media - w okolicznych barach.


"Tutaj nigdy czegoś takiego nie było"

Ulica Venturska jest w samym centrum starego miasta w Bratysławie. Królują tu kawiarnie, ekskluzywne restauracje i grajkowie zabawiający zwiedzających miasto. Czegoś takiego, co wydarzyło się w środę, nikt tu wcześniej nie widział. Oni walili do siebie krzesłami i stolikami, brali, co im wpadło do ręki, wiedzieli, że będzie ta bitka, mieli krótkofalówki i tylko czekali. To idiotyczne, że wybrali stare miasto w Bratysławie. Mogli przecież bić się gdziekolwiek - mówi dziennikarzowi RMF FM Maciejowi Pałahickiemu właściciel baru, któremu pseudokibice zniszczyli kawiarniany ogródek. 


Usłyszałam, że coś dzieje się na ulicy, bo było bardzo głośno. Tutaj nigdy czegoś takiego nie było - mówi z kolei kobieta pracująca w centrum Bratysławy. A inny mężczyzna, w rozmowie z Maciejem Pałahickim dodaje: "Dla mnie to nie są kibice, tylko chuligani. Prawdziwi kibice tak się nie zachowują. Ich interesowało tylko to, żeby się bić".



Mieli zmierzyć się z kibolami z Bratysławy, ale ci odmówili. Na miejscu byli Bułgarzy...

Z informacji dziennikarza RMF FM Mariusza Piekarskiego wynika, że bojówki kiboli Cracovii pojechały na Słowację, planując ustawkę z pseudokibicami jednego z klubów z Bratysławy. Do bójki poza miastem jednak nie doszło, bo pseudokibice słowackiego klubu się wycofali.

Doszło więc do regularnej bitwy z innymi kibicami - z Bułgarii, Lewskiego Sofia, którzy akurat byli w tym samym czasie, w tym samym miejscu - na starówce w Bratysławie.

Jak usłyszał nasz dziennikarz od policjantów zajmujących się pseudokibicami: skoro był plan sprawdzenia się na wyjeździe - to bojówka Cracovii chciała go wykonać. Z kimkolwiek.

Wcześniej polska policja przekazała słowackim służbom informację, że do Bratysławy jadą grupy tzw. podwyższonego ryzyka.