Amerykański sprzęt wojskowy wart 7 miliardów dolarów pójdzie na złom w Afganistanie - ujawnił dziennik "Washington Post". Po zakończeniu misji nie opłaca się zabierać do kraju wyposażenia, z którego żołnierze korzystali podczas wojny.

Najwięcej kontrowersji wzbudza fakt, że zniszczonych zostanie wiele pojazdów Mine-Resistant Ambush Protected (MRAP), które chronią żołnierzy podczas operacji rozbrajania przydrożnych min. Po wycofaniu wojsk z Afganistanu nie będą one już więcej potrzebne, więc ponad 12 tysięcy tych pojazdów zostanie pociętych na żyletki. Jeden kosztuje około miliona dolarów.

MRAP świetnie nam służyły w obecnej wojnie, ale nie potrzebujemy ich więcej - tłumaczy Alan Estevez, asystent sekretarza obrony ds. logistyki.

Planiści wojskowi stwierdzili, że sprzęt za 7 miliardów dolarów, czyli mniej więcej 20 procent tego, co wojsko USA ma w Afganistanie, nie jest już potrzebny, a wysyłka wyposażenia do Stanów Zjednoczonych byłaby zbyt kosztowna.

Amerykański rząd nie może też podarować tego sprzętu afgańskiemu wojsku, ponieważ procedury jego przekazania są zbyt skomplikowane. Co więcej, istnieje obawa, że raczkujące siły afgańskie nie będą w stanie go utrzymać.

Cenny sprzęt wojskowy jest więc krojony i zgniatany, żeby można było sprzedać go jako bezwartościowy złom.

We wtorek NATO, zgodnie z decyzją szczytu w Chicago, ogłosiło formalne przekazanie siłom afgańskim odpowiedzialności za bezpieczeństwo w całym kraju.

"The Washington Post"