Nawet miesiąc może potrwać ustawianie tankowca z kwasem siarkowym na niemieckim Renie. Od dwóch dni statek leży w rzece do góry dnem. Specjaliści nie wiedzą, jak się zabrać do wyłowienia tak olbrzymiej łodzi.

Dwa dźwigi powinny się pojawić w okolicach Sankt Goarshausen na początku tygodnia. Trochę dłużej do Nadrenii-Palatynatu będą płynąć kolejne dwie maszyny z Holandii. Specjaliści już planują akcję, choć na razie przyznają otwarcie, że nie są pewni jak się do niej zabrać. Na powierzchni rzeki widać tylko dno tankowca i nie wiadomo jak go obrócić. Sam kwas siarkowy waży aż 2 400 ton.

Na szczęście, najprawdopodobniej kwas nie dostał się do Renu, bo groziłoby to katastrofa ekologiczną. W tym miejscu został wstrzymany ruch na rzece, a to jeden z głównych szlaków spływowych Niemiec.

Dodatkowym utrudnieniem jest wysoki i stale podnoszący się stan wód. Nadal nie wiadomo dlaczego statek się przewrócił. Dwóch członków załogi wciąż uważa się za zaginionych, dwóch pozostałych dochodzi do siebie w szpitalu.