Według sondażu exit poll lewicowa partia SMER-SD obecnego premiera Roberta Fico wygrała wybory parlamentarne na Słowacji, ale – co istotne – straciła dotychczasową większość. Na drugim miejscu znaleźli się liberałowie, a na trzecim konserwatyści.

Według sondażu exit poll lewicowa partia SMER-SD obecnego premiera Roberta Fico wygrała wybory parlamentarne na Słowacji, ale – co istotne – straciła dotychczasową większość. Na drugim miejscu znaleźli się liberałowie, a na trzecim konserwatyści.
Robert Fico /FILIP SINGER /PAP/EPA

Partia Kierunek - Socjaldemokracja (SMER-SD) uzyskała według sondażu przeprowadzonego przez instytut Focus na zlecenie telewizji Markiza 27,3 proc. głosów. To mniej niż wskazywały sondaże wyborcze, które szacowały, że partia Fico zdobędzie około 40 proc. W obecnej sytuacji SMER-SD może liczyć na 45 miejsc w jednoizbowym 150-osobowym parlamencie. Do tej pory SMER-SD miała 83 deputowanych i rządziła samodzielnie.

Jeśli wynik ten się potwierdzi, to Fico - który podczas kampanii sprzeciwiał się imigrantom i wielokulturowości - będzie musiał szukać partnerów koalicyjnych, by stworzyć nowy rząd.

Fico zapowiadał - podobnie jak Polska, Czechy i Węgry - że nie zgodzi się na narzucanie przez Brukselę kwot imigrantów do przyjęcia. Mówił także, że w razie konieczności wystąpi przeciw takim planom do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Zdaniem niektórych obserwatorów kwestia ta zeszła jednak na drugi plan wobec komplikującej się sytuacji gospodarczej i społecznej Słowacji, w tym strajków nauczycieli i pielęgniarek.

Na drugim miejscu, według sondażu, znaleźli się liberałowie z partii Wolność i Solidarność, którzy uzyskali 13,3 proc. głosów, co dawałoby im 22 miejsca, a na trzecim konserwatywna partia Zwykli Ludzie i Niezależne Jednostki (OLANO-NOVA) z 11,2 proc. głosów (18 miejsc).

Czwarte miejsce zajęli nacjonaliści ze Słowackiej Partii Narodowej (SNS) z 8 proc. głosów (13 miejsc) a piąte partia reprezentująca m.in. mniejszość węgierską Most-Hid z 7,3 proc. głosów.

Nieoficjalne wyniki exit poll wskazują, że po raz pierwszy do parlamentu wejdzie skrajnie prawicowa partia LS-Nase Slovensko Mariana Kotlieby, która uzyskała 6,8 proc. głosów, co dawałoby jej 11 miejsc. Próg wyborczy wynosi 5 proc.

Socjaldemokratyczna eurodeputowana Monika Flasikova Benowa nazwała wynik LS jako "wielką hańbę" dla Słowacji. Byłoby wielkim nieszczęściem gdyby faszyści zasiadali w parlamencie kiedy Republika Słowacka obejmować będzie w połowie roku przewodnictwo UE - powiedziała Flasikova.

Do parlamentu powinny wejść jeszcze trzy partie: centrowa Siet' (Sieć) Radoslava Prohazki (6,7 proc. głosów, 11 miejsc), konserwatywna SME Rodina (6,8 proc., 10 miejsc) i chrześcijańscy demokraci z partii KDH (6,7 proc., 8 miejsc).

Nacjonalistów z SNS wymienia się jako potencjalnych partnerów koalicyjnych SMER-u (partie te tworzyły już koalicję w latach 2006-2010). Jednak obecnie koalicja SMER-u z SNS miałaby - według nieoficjalnych wyników - ok. 58 miejsc w parlamencie, czyli daleko mniej niż większość absolutna. Zdaniem słowackiego politologa Abela Ravasza potrzebny byłby trzeci koalicjant.

Analitycy zauważają, że wyniki exit poll wskazują, iż do parlamentu wejdzie łącznie 9 partii, w tym skrajnie prawicowe, co może utrudnić tworzenie rządu.  Robert Fico zapowiedział, że podejmie próbę utworzenia nowego rządu. Lider zwycięskiej partii określił wyniki wyborów, w rezultacie których do parlamentu wejdzie co najmniej 8 partii, jako "bardzo skomplikowane". Dodał, że sformowanie nowego gabinetu "zajmie trochę czasu".

Eksperci nie wykluczają nawet powstania szerokiej koalicji ugrupowań centroprawicowych, która mogłaby odsunąć SMER i premiera Fico od władzy. Jednak w jej skład musiałaby najprawdopodobniej wejść także liberalna SaS, której sprzeciw wobec pomocy dla pogrążonej w kryzysie Grecji spowodował upadek poprzedniego centroprawicowego rządu w 2012 roku.

To wielkie trzęsienie ziemi - skomentował przywódca konserwatystów Igor Matović.

Reuter podkreśla, że wybory na Słowacji są pilnie obserwowane w Brukseli bowiem od lipca kraj ten przejmuje rotacyjne przewodnictwo w UE. Bratysława miałby w ten sposób większą rolę do odegrania w toczących się w UE dyskusjach na temat kryzysu migracyjnego.

(az)