Popękane tory kolejowe, unieruchomione samochody i kilka miejscowości odciętych od świata. To efekt gwałtownych śnieżyc jakie przeszły nad Czechami. W Pradze znaleziono ciało zamarzniętego 27-letniego mężczyzny. To 15. osoba, która w ciągu ostatnich trzech tygodni zmarła z powodu wychłodzenia organizmu.

W miejscowości Jizerka w Górach Izerskich, w pobliżu polskiej granicy, termometry pokazywały minus 31 stopni C. Z powodu mrozu popękały na północy kraju tory kolejowe. Linia z Pragi do Dieczina, w województwie usteckim, przez kilka godzin była nieprzejezdna.

Zablokowana była również część tras. Odcięte od świata są miejscowości w Rudawach na pograniczu z Saksonią. Na obwodnicy Pragi ciężarówka zablokowała prawy pas, bo w silniku zamarzło paliwo. W sklepach całych Czech nie można już kupić łańcuchów na koła.

Ostra zima odbiła się również na finansach miast. Władze województwa pardubickiego położonego w centrum kraju, twierdzą, że nie mają już pieniędzy na utrzymanie dróg. Ratusz w Pardubicach podał, że tamtejsze piaskarki w ciągu 20 dni przejechały ponad 7 tys. kilometrów, a miasto na walkę ze skutkami zimy wydało 9 mln koron, czyli 1,45 mln złotych.