​Następca luksemburskiego tronu książę Wilhelm i pochodząca z belgijskiej arystokracji Stephanie de Lannoy - powiedzieli sobie "tak" przed ołtarzem w katedrze w Luksemburgu.

Panna młoda wyglądała przepięknie miała na sobie  koronkową, białą suknię przeplataną srebrna nitką, na głowie - diadem. Welon liczył kilka metrów długości. Ci, co obserwowali bezpośrednią transmisję ą pod wrażeniem wybranki księcia Wilhelma - "Jest piękna i taka skromna, nie wywyższa się". Te odczucia potwierdzają ci, co znają Stephanie osobiście. Mimo pochodzenia i znakomitego wykształcenia jest blisko ludzi. Jakby na potwierdzenie tego - przysięgę małżeńską złożyła w języku luksemburskim, którego dopiero się uczy, wywołując aplauz zgromadzonych przed katedrą.

Księżna Stefania zna pięć języków. Jest wyjątkowo wykształcona, znakomicie zna muzykę klasyczną - gra świetnie na pianinie i skrzypcach. Studiowała w Niemczech literaturę rosyjską. Sądzę, że łatwo nauczy się luksemburskiego. Niekiedy księżne znały słabo luksemburski, ale czasy się zmieniły - komentuje znawca dworu Stephan Bern.

Na ślub zjechali szefowie państw i rządów z oraz monarchowie z całego świata. Jest ponad 700 dziennikarzy. Centrum miasta zostało wyłączone z ruchu kołowego, zapewniono jednak transport publiczny za darmo. Porządku pilnowały setki policjantów. Zgromadzeni przed katedra mogli oglądać ślub Stefani i Wilhelma - na gigantycznym ekranie. Przez cały dzień będą organizowane koncerty i spektakle a wieczorem odbędzie się wielki pokaz sztucznych ogni.

Ślub kosztował luksemburskiego podatnika 350 tys. euro. To jedyna polemika wokół uroczystości, które na chwilę ściągnęły uwagę świata na ten mały kraj. Zarzucano rozrzutność w dobie kryzysu. Jednak było także wielu obrońców takie rozmachu. - Organizacja meczu futbolowego kosztuje pięć razy tyle, a taki ślub odbywa się raz na 30 lat - uważa Stephan Bern.