Przedwyborcze "czystki" w internecie przeprowadzonej na polecenie prezydenta Francji. Portal Twitter zamknął humorystyczne konta, które zawierały m.in. nazwisko Sarkozy'go lub jego slogan wyborczy "Silna Francja". Wywołało to falę oburzenia nie tylko internautów, ale również lewicowej opozycji i wielu paryskich komentatorów.

Internauci, liderzy opozycji i komentatorzy oskarżają Nicolas'a Sarkozy'ego o wprowadzenie przedwyborczej cenzury w sieci. Portal Twitter może wprawdzie zamykać konta użytkowników, którzy podszywają się pod kogoś innego, ale - według organizacji broniących wolności w internecie - tak w tym przypadku nie było. Chodziło o konta o charakterze satyrycznym, które w sposób humorystyczny relacjonowały kampanię Sarkozy'ego przed kwietniowo-majowymi wyborami prezydenckimi.

Bliscy współpracownicy Sarkozy'ego, odpowiedzialni za jego kampanię w sieci tłumaczą, że chcieli zapobiec zamieszaniu po niedawnym stworzeniu przez francuskiego prezydenta swego konta wyborczego na Twitterze. Szef państwa obawiał się, że przychylni mu internauci będą się mylić i traktować konta przeciwników jako oficjalne konta szefa państwa.

Współpracownicy Sarkozy'ego zapewniają, że zamknięte zostały tylko konta, które zawierały imię i nazwisko prezydenta. Media donoszą jednak, że zamknięte zostały m.in. konta @fortefrance, @mafranceforte i @sarkocasuffit (w tłumaczeniu na polski: @francjasilna, @mojasilnafrancja i @sarkodość).

Twitter odmawia komentarzy. Organizacja Internet Bez Granic protestuje przeciwko "bezprecedensowej cenzurze politycznej w sieci" we Francji, która - zdaniem jej przedstawicieli - jest "bardzo niepokojąca".

Wielu komentatorów przypuszcza, że afera zamknięcia humorystycznych kont na Twitterze pogorszy notowania Sarkozy'ego, który przegrywa w przedwyborczych sondażach z faworytem tegorocznego wyścigu do Pałacu Elizejskiego - socjalistą Francois Hollandem o 6-8 procent. Do tego przeprowadzona przez Sarkozy'ego "czystka" może mieć rezultat odwrotny od spodziewanego. Jednym z najbardziej popularnych tematów na Twitterze we Francji stała się "sarkocenzura".