Poziom samobójstw wśród tych, którzy likwidowali skutki katastrofy w Czarnobylu jest 20-krotnie wyższy niż wśród zwykłych ludzi. Winę ponosi „czarnobylski syndrom” podobny do syndromu wietnamskiego, tyle tylko, że strach o własne życie dla tych, którzy przeszli przez piekło Czarnobyla nie pozostał w przeszłości, a ciągle im towarzyszy.

Psycholog Jelena Łaziebnaja z Instytutu Psychologii Rosyjskiej Akademii Nauk, która prowadziła badania wśród tak zwanych likwidatorów awarii w Czarnobylu twierdzi, że stres, który przeżyli tam ratownicy jest podobny do tego, jaki ludzie przeżywają na wojnie i w czasach klęsk żywiołowych. To strach o siebie i swoich bliskich.

Jest jednak zasadnicza różnica – wojna pozostaje w przeszłości. Trauma zaś wynikająca z przeżycia zagrożenia radioaktywnego łączy przeszłość z przyszłością. Pozbawia człowieka perspektyw i maluje jego przyszłość na czarno. Wśród tych osób bardzo wysoki jest odsetek depresji - twierdzi Łaziebnaja. Jak dodaje dopiero kilka lat później ludzie zaczynają przeżywać to, jak wpłynęło na nich promieniowanie: Wtedy dopiero zaczynają się problemy. Człowiek ocenia wszystko na nowo i pojawia się strach, przerażenie i przede wszystkim poczucie bezsilności.

Co gorsza nawet niewielka dawka promieniowania wpływa na ludzki mózg. Stąd wysoka liczba samobójstw i problemów z psychiką u tych, którzy przeszli przez piekło Czarnobyla.