Rosja zapowiedziała w piątek, że zamrozi adopcje rosyjskich dzieci przez Amerykanów. Zapowiedź pojawiła się dzień po tym, jak usynowiony przez amerykańską rodzinę 8-latek został odesłany samolotem do Rosji bez opieki i z listem wyjaśniającym, że dziecko ma poważne problemy psychiczne.

Podjęliśmy decyzję i MSZ będzie twardo obstawać przy tym, by zostały zamrożone wszelkie adopcje przez rodziny amerykańskie, dopóki Rosja i USA nie zawrą umowy międzynarodowej na temat zasad usynowienia i obowiązków rodzin, które biorą nasze dzieci - powiedział w wywiadzie dla telewizji "Rossija 1" minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Dawno to (zawarcie umowy) proponujemy Amerykanom, a oni od tego uciekają. Lecz sądzę, że po ostatnim incydencie przebrała się miara - dodał. Podkreślił, że strona rosyjska będzie domagać się zawarcia takiego układu.

Adoptowany we wrześniu ubiegłego roku przez rodzinę amerykańską Artiom Sawieljew przyleciał do Moskwy z Waszyngtonu w czwartek z listem od przybranej matki Torry Hansen. W liście napisano, że dziecko jest niezrównoważone psychicznie, agresywne i ma cechy psychopatyczne.

Odesłany chłopczyk trafił do moskiewskiego szpitala, gdzie odwiedziła go rzeczniczka komisji obrony praw dziecka Anna Orłowa. Powiedziała, że Artiom opowiadał jej, że matka "była zła", że "go nie kochała" i ciągnęła za włosy.

Agencja Interfax poinformowała, że rosyjskie władze podjęły decyzję o wycofaniu licencji na działanie na terenie Rosji przedstawicielstwu amerykańskiej korporacji, które uczestniczyło w usynowieniu Artioma.

Według Associated Press, Moskwa od dawna nieufnie odnosi się do zagranicznych adopcji. Agencja przypomina drastyczne przykłady złego traktowania rosyjskich dzieci adoptowanych przez amerykańskich przybranych rodziców.

Weteran rosyjskiego ruchu obrońców praw człowieka Lew Ponomariow popiera starania władz o uporządkowanie zagranicznych adopcji rosyjskich dzieci, lecz jednocześnie apeluje o zwrócenie większej uwagi na opłakany stan domów dziecka w Rosji. Sytuacja w domach dziecka jest gorsza niż w koloniach karnych. Prawa dzieci są mniej chronione niż prawa więźniów - podkreśla.