12 listopada minęła setna rocznica odnalezienia ciała Roberta Falcona Scotta. Ten brytyjski podróżnik zginął przed wiekiem, wracając z Bieguna Południowego. Zamarzł na śmierć wraz z innymi uczestnikami ekspedycji.

W 1910 roku, Scott wraz z grupą kilkunastu polarników wyruszył na podbój najbardziej niedostępnego zakątka kuli ziemskiej. Finansowana przez prywatnych darczyńców ekspedycja miała na celu przeprowadzenie wielu naukowych badań. Wspierało ją również Królewskie Stowarzyszenie Geograficzne.

Robert Falcon Scott był przede wszystkim podróżnikiem. Oprócz chęci zbadania niedostępnych wcześniej  odcinków Antarktydy, marzył o zdobyciu Bieguna Południowego. Według relacji historycznych Terra Nova - statek, którym wyruszył z Wielkiej Brytanii, był do tego odpowiednio przygotowany. Wśród załogi Scotta znajdowało się dwunastu uczonych. Zanim podróżnik przypuścił ostateczny szturm na Biegun, załodze udało się przeprowadzić wiele topograficznych pomiarów Antarktydy, a styczniu 1912 roku Robert Falcon Scott stanął na Południowym Biegunie świata.

Tylko srebro


Trudno dziś wyobrazić sobie jego gorycz i rozczarowanie, gdy na biegunie powitała go norweska flaga pozostawiona przez konkurencyjną ekspedycję Roalda Amundsena. Scott spóźnił się o niewiele ponad miesiąc. Nie mógł wiedzieć, że przegrywając ten wyścig i tak na zawsze przejdzie do historii podbijania Antarktydy. Niestety - on i reszta członków załogi zapłacili za to życiem.

W pozostawionym przez Amundsena namiocie znajdował się prowiant i list do ówczesnego króla Norwegii. Amundsen prosił Scotta o jego doręczenie. Prawie natychmiast wycieńczeni polarnicy, rozpoczęli drogę powrotną. Dwa miesiące później Robert Falcon Scott, po zużyciu zapasów i bez szans na pomoc, zamarzł wraz z dwoma innymi członkami załogi. Do końca swych dni brytyjski podróżnik prowadził dziennik. Kiedy kilka miesięcy później grupa ratunkowa dotarła do jego bazy, zastała martwe ciała i niezwykłą kronikę spisaną ręką brytyjskiego dżentelmena. Z zapisków tych wyłania się wizerunek człowieka, który mimo doświadczenia, hartu ducha i tężyzny fizycznej przegrywa i stopniowo godzi się z nieuchronna śmiercią.

Scott inaczej


Sto lat po odnalezieniu ciała Roberta Falcona Scotta wciąż trwają spory na temat jego feralnej ekspedycji. Historycy zastanawiają się, czy winą za jej niepowodzenie należy obarczać dowódcę, czy może nieprzewidywalne zrządzenia losu i srogi klimat Antarktydy. Tego być może nie dowiemy się nigdy.

Wiemy natomiast, ze członkowie ekspedycji Terra Nova zdołali mimo wszystko przeprowadzić szereg naukowych badań. Zmierzono na przykład ówczesny poziom wody w jeziorach Antarktydy. Z danych tych korzystają do dziś współcześni uczeni badający skutki globalnego ocieplenia.

Robert Falcon Scott przeszedł do historii jako wielki przegrany. Choć nie zdążył zostać pierwszym pogromcą Bieguna Południowego, stał się ważną postacią - połączeniem niestrudzonego podróżnika z romantycznym straceńcem. Na temat jego wyczynów nakręcono kilka filmów i napisano mnóstwo książek. Więcej niż o Roaldzie Amundsenie.