Do środowego wieczoru policja aresztowała ponad 400 osób w Ferguson i w innych amerykańskich miastach, w których doszło do protestów po decyzji ławy przysięgłych o niepostawieniu w stan oskarżenia białego policjanta, który w sierpniu zastrzelił czarnego nastolatka. W rejonie Ferguson gubernator stanu Missouri Jay Nixon rozmieścił 2 200 żołnierzy Gwardii Narodowej.

Poza Ferguson do protestów doszło m.in. w Bostonie, Nowym Jorku, Los Angeles, Dallas i Atlancie. Niespokojnie było również w Oakland, w Kalifornii, gdzie uczestnicy zamieszek niszczyli wozy policyjne i punkty usługowe w centrum miasta. W kilku miejscach, m.in. salonach z zabytkowymi samochodami i z telefonami komórkowymi, protestujący dopuścili się rabunków.

9 sierpnia 18-letni Michael Brown został zastrzelony na ulicy przez białego policjanta Darrena Wilsona. Policja z Ferguson, miasta zamieszkanego głównie przez Afroamerykanów, twierdzi, że nastolatek zachowywał się agresywnie, natomiast świadkowie utrzymują, że Wilson strzelał do nieuzbrojonego Browna, choć ten stał z rękami podniesionymi do góry.

Lokalna czarna społeczność uznała śmierć 18-latka za przestępstwo na tle rasowym. Wybuchły gwałtowne protesty, które szybko przerodziły się w rozruchy, podpalenia i rabunki sklepów.

Co więcej, w ubiegły poniedziałek ława przysięgłych uznała, że nie ma podstaw, by postawić Wilsona przed sądem pod zarzutem morderstwa. Decyzja ta wywołała kolejną falę protestów i rozruchów w Ferguson. Doszło do rabowania i demolowania sklepów, podpalono wiele samochodów.

(edbie)