Premier Izraela Benjamin Netanjahu odwołał spotkanie z gwiazdą pop - Justinem Bieberem. Piosenkarz nie chciał bowiem, by w spotkaniu uczestniczyli uczniowie, którzy zdążyli wysiąść ze szkolnego autobusu, zanim trafiła w niego rakieta wystrzelona przez Hamas.

Bieber przyjechał do Izraela na jutrzejszy koncert w Tel Awiwie, wzbudzając ogromne zainteresowanie fanów. Hotel Sheraton, w którym się zatrzymał, jest stale oblężony przez nastoletnie wielbicielki piosenkarza.

Do spotkania kanadyjskiego wykonawcy z premierem państwa żydowskiego miało dojść dziś wieczorem w Jerozolimie. Jednak po tym, jak na Twitterze 17-letni gwiazdor napisał, że przybył do Izraela, by śpiewać i wolałby unikać polityki, urzędnicy kancelarii premiera poinformowali, że szef rządu i wokalista jednak się nie spotkają.

Według telewizyjnego Kanału 2, Netanjahu wycofał zaproszenie, ponieważ Bieber odmówił spotkania z nastolatkami, którzy wysiedli z autobusu niedługo przed trafieniem go przez palestyńską rakietę przeciwpancerną. W ubiegłotygodniowym ataku ranny został 16-letni uczeń i kierowca. Nastolatek nadal jest w stanie krytycznym.