Szyicki premier Iraku Nuri al-Maliki - do niedawna sojusznik Waszyngtonu - dokonał w swoim kraju zamachu stanu, odsuwając od władzy sunnickich polityków - uważa ekspert European Council on Foreign Relations Daniel Korski. "Od wycofania wojsk USA z Iraku nie minęły nawet 24 godziny, gdy wydano nakaz aresztowania wobec sunnity, wiceprezydenta Tarika al-Haszemiego i oskarżono go o terroryzm (…) Może to rozniecić na nowo konflikt szyitów z sunnitami z lat 2006-07" - podkreśla Korski na swym portalu "The Spectator".

Ekspert uważa, że wielu Irakijczyków obawia się odrodzenia tamtego konfliktu, gdy sunniccy partyzanci i szyickie ugrupowania paramilitarne miesiąc w miesiąc zabijały tysiące cywilów. Ostrzega jednocześnie, że po wycofaniu się Amerykanów, którzy pełnili funkcję bufora między obu społecznościami, napięcia między sunnitami a szyitami mogą się odrodzić.

Korski przypomina, że Al-Irakija - polityczny blok zrzeszający w większości sunnitów - bojkotuje parlament i nie uczestniczy w obradach gabinetu, protestując w ten sposób przeciw zagarnięciu władzy przez Malikiego. Zaś aresztowany wiceprezydent Haszemi oskarżył premiera o wywołanie "narodowego kryzysu" i porównał go do Saddama Husajna.

Niestety, USA nie przyjmują do wiadomości irackiej rzeczywistości taką, jaka jest, ponieważ prezydent Barack Obama musi uzasadnić decyzję wycofania wojsk. Waszyngton musi (…) wpłynąć na Malikiego i jego kohorty, by Irak nie pogrążył się w nowej wojnie domowej - ostrzega Korski, obawiając się powtórki z historii. Przypomina, że wojskowy zamach stanu z 1958 roku obalił w Iraku monarchię Haszemitów, zainstalowaną przez Brytyjczyków w roku 1932. W niespełna kilka lat po instytucjach ustanowionych przez Brytyjczyków nie pozostał ślad. Wygląda na to, że historia może się powtórzyć - podsumowuje Korski.