Nawet 30 tysięcy ludzi zostało zmuszonych do ewakuacji w bezpieczne miejsca, często łodziami, po pożarach, jakie wciąż rozprzestrzeniają się w Grecji. Najgorzej jest na Rodos. Turyści uciekali z zagrożonych hoteli, gromadzili się na plażach. Biura podróży odwołują wczasy na tej wyspie, tymczasem Korfu i Eubei są kolejnymi, gdzie nakazano ewakuację.

Korfu jest kolejną grecką wyspą, którą pustoszy pożar. Władze nakazały ewakuację pięciu miejscowości: Santa, Megoula, Porta, Palia Perithia oraz Sinies; ich mieszkańcy mają się udać do rybackiej wioski Kasiopi. W nocy przeprowadzono ewakuację Nisaki - statki straży przybrzeżnej zabrały na pokład około 60 osób, którym ogień odciął drogę ucieczki przez ląd. W sumie z wyspy ewakuowano 2500 osób. Przedstawiciel straży pożarnej na Korfu Janis Artopios przekazał, że do tej pory nie zostały zniszczone przez ogień żadne domy ani hotele.

Największe pożary szaleją od kilku dni na Rodos, którą opuścić musiało ponad 20 tys. osób. Greckie władze twierdzą, że była to największa ewakuacja w historii kraju. Najtrudniejsza sytuacja nadal jest na południu wyspy. Ogień wdarł się do miejscowości Asklipio, gdzie pożarem objęte zostały także domy i pozostałe budynki w miejscowości. Strażakom nie udało się opanować sytuacji. Pożar przesuwa się na południe wyspy, w stronę nadmorskich miejscowości Kiotari i Jennadi.

Rząd w Atenach powołał specjalny sztab kryzysowy, który ma za zadanie kierować akcją ewakuacji zagranicznych turystów.

Również w niedzielę poinformowano o pożarach na drugiej co do wielkości wyspie Grecji - Eubei; tam także władze nakazały ewakuację pięciu wiosek. Do Karistos - jak wynika z komunikatu miejscowych służb - powinni się ewakuować wszyscy turyści przebywający na zagrożonym obszarze, czyli w południowo wschodniej części wyspy. W tych okolicach pożar wciąż się rozprzestrzenia.

Ewakuacje na Rodos - dramatyczne relacje słuchaczy RMF FM

Nawet 20 tysięcy ludzi zostało ewakuowanych na Rodos, turyści musieli opuścić hotele, często tak jak stali, bez możliwości zabrania rzeczy osobistych z pokojów. Zostali skierowani do tymczasowych schronisk, zorganizowanych w szkołach. Część z nich została ewakuowana łodziami - często prywatnymi - bezpośrednio z plaż przy ośrodkach wypoczynkowych.

Niektórzy turyści opowiadali, że musieli iść kilometrami, by dotrzeć w bezpieczne miejsce. Po drodze mijali czarne od ognia i dymu drzewa, martwe zwierzęta leżące na poboczach dróg.

Nie było żadnej organizacji, byliśmy zostawieni sami sobie, nasze biuro podróży zamilkło - tak o ucieczce z objętej pożarem miejscowości Kiotari na greckiej wyspie Rodos opowiadała RMF FM pani Anita. Grupa turystów przez dziewięć godzin pokonywała kolejne kilometry, uciekając przed żywiołem.

Inni Polacy mówili w rozmowie z naszą reporterką, że brakuje informacji i sprawnego zarządzania ewakuacją. O tym, że muszą natychmiast opuścić hotel, często dowiadywali się w ostatniej chwili i nie mieli już szans na wejście do pokoju i zabranie podstawowych rzeczy. Z tego powodu część turystów nie ma przy sobie nawet dokumentów.

Wczoraj w godzinach wieczornych (w sobotę - red.) ewakuowaliśmy się wraz z grupą z naszego hotelu i personelem z Pefkos: kazano nam wyjść na plaże i czekać 10 minut na łódź (która ostatecznie nigdy nie przypłynęła) - relacjonowała sytuację inna turystka.

Tkwiliśmy na plaży do godziny ok. 4 nad ranem - opisała perypetie na Rodos. Ta grupa do hotelu zastępczego, wskazanego przez organizatorów ewakuacji, trafiła dopiero o 6 rano.

W niedzielę po południu ta grupa została zabrana do szkoły, w której urządzono punkt ewakuacyjny.  Cały czas 'czuwa' nad nami rezydent, który nic nie wie, biuro podróży nie chce zorganizować nam transportu powrotnego do Polski, ale organizują swoje wycieczki po wyspie. Aktualnie opiekują się nami wolontariusze z Grecji (to oni rozkładają nam materace do spania, pilnują abyśmy byli nawodnieni, robią wszystko by nam pomóc (...) - napisała turystka w wiadomości przekazanej portalowi RMF24.

Utknęliśmy, nie ma informacji, biuro podróży i służby konsularne nic w naszej sprawie nie robią - mówiła dziś o poranku pani Katarzyna, jedna z ewakuowanych Polek. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Pawłem Balinowskim relacjonowała, że razem z turystami z wielu krajów została wywieziona z zagrożonego pożarem hotelu i trafiła do budynku szkoły podstawowej. Jak podkreślała, na ewakuacji skończyła się pomoc biura podroży.

To ludzie, którzy tutaj mieszkają, to dyrektor szkoły, jego współpracownicy stanęli na wysokości zadania. Przygotowali nam miejsce do spania, śpimy na podłogach. Oni przywożą nam jedzenie. Oni swoimi samochodami prywatnymi zawożą nas w miejsca, gdzie możemy się wykąpać. Biuro podróży nie robi kompletnie nic - mówiła drżącym głosem.   

Polscy turyści dostali informację, że muszą zostać na Rodos, w takich warunkach do piątku - wtedy, zgodnie z planem mieli kończyć wakacje. Według informacji biura podróży nie ma możliwości przyspieszenia powrotu.

Biura podróży odwołują wyloty

Biura podróży organizujące wyjazdy Polaków na Rodos poinformowały o odwołaniu planowanych na dziś wylotów. Dotyczy to takich biur jak: Rainbow, Itaka, Grecos oraz TUI. Co ważne, odwołane wyloty dotyczą konkretnych miejscowości i hoteli.

Biuro Podróży Rainbow przekazało na Facebooku, iż anulowane zostały poniedziałkowe przyloty do hoteli: Costa Lindia, Ilyssion, White Olive Premium Lindos, Lindos Breeze, Labranda Kiotari Miraluna i Lindos White Hotel & Suites. Jak podkreślono, klienci dostali możliwość przepisania na "inną imprezę Rainbow lub zwrotu środków". "Pozostałe obiekty z naszej oferty na Rodos nie są zagrożone. Sytuacja na miejscu nie wpływa bezpieczeństwo naszych turystów i mogą oni normalnie korzystać ze wszystkich udogodnień" - poinformowało biuro Rainbow.

Jak poinformowało na Facebooku Biuro Podróży Itaka, klienci, którzy mieli zaplanowany wylot na wypoczynek w dniu 24 lipca w hotelach Lindos Village Resort & Spa, Lindos Royal, Sun Beach, Ekaterini, Stafilia Beach, Ledras, Kolymbia Sky, Niriides, Myrina Beach lub Memphis Beach, mogą zamienić rezerwację na inną wybraną ofertę, dostępną aktualnie w sprzedaży lub bezkosztową rezygnację. Dodano, że "hotele na północy wyspy, które stanowią większość naszej oferty wypoczynkowej na Rodos funkcjonują bez zakłóceń". Wskazano, iż w przypadku, kiedy klienci hoteli z terenów nie objętych pożarami wyrażą chęć zmiany, to również im zostanie umożliwiona zmiana rezerwacji na wybraną ofertę.

Największe biuro podróży - niemiecki koncern TUI - odwołał wycieczki na Rodos, które miały się odbyć w najbliższych dniach. Biuro poinformowało, że wykupione wczasy można za darmo anulować lub zmienić termin wyjazdu. W najbliższym czasie TUI nie zamierza na tę grecką wyspę wysyłać klientów, nie odwołuje jednak czarterów po to, by przebywający na Rodos turyści mieli jak stamtąd wrócić. Według szacunków największego biura podróży ma na miejscu prawie 40 tysięcy turystów tego biura, z czego 9 tysięcy przebywa w rejonie zagrożonym pożarem.

Jeśli macie zaplanowany w najbliższych dniach wylot na Rodos lub Korfu, koniecznie skontaktujcie się ze swoim biurem podróży.

Komunikat MSZ i telefon alarmowy dla turystów

Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński poinformował, że wszyscy Polacy, którzy byli na wyjazdach zorganizowanych na Rodos, zostali ewakuowani w bezpieczne miejsca. Jeśli mowa o ich powrocie do Polski - zaznaczył - sprawę monitoruje sztab zwołany przez MSZ oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki, w porozumieniu z przedstawicielami biur podróży.

Mieliśmy informacje, że te biura już dzisiaj nawet organizują powroty do Polski, wczoraj wieczorem podawano informacje o wolnych miejscach w części samolotów - powiedział.

Według niego transport na lotniska działa, a "większym problemem obecnie jest ustalenie co kiedy się dzieje, bo część tych lotów była zaplanowana na później, a biura podróży to w miarę możliwości przekładają na wcześniejsze terminy".

Mamy gorącą linię z Grekami oraz między MSZ i Ministerstwem Sportu i Turystyki i będziemy na bieżąco reagowali. Natomiast to jest zadanie przede wszystkim biur podróży, żeby zapewnić ten powrót. Oni mają i ubezpieczenie, działają na podstawie udzielonych im zezwoleń, mają te obowiązki i to one powinny je zrealizować, szczególnie, że na razie - z tego co wiemy - takie możliwości są - zauważył Jabłoński.

MSZ podkreśla, że ambasada RP w Atenach przez cały czas informuje o zagrożeniach i działaniach służb miejscowych za pośrednictwem mediów społecznościowych oraz poprzez udostępniony telefon alarmowy +30 693 655 46 29.

Niespotykane upały

Pożary w okresie letnim są w Grecji dość powszechne, powtarzają się każdego roku. Jednak teraz po wielu dniach, kiedy termometry wskazywały nawet 40 stopni Celsjusza, wybuchły z niespotykaną od lat siłą.

Na dziś synoptycy przewidują krótkie wytchnienie od fali upałów, ale ostrzegają, że prawdopodobnie wznowi się ona we wtorek i może trwać co najmniej do przyszłego piątku.

Skrajne zagrożenie pożarowe (kategoria ryzyka 5) przewiduje się w poniedziałek w regionach Attyka, Grecja Środkowa, Peloponez, Grecja Zachodnia i Wyspy Egejskie Południowe, w tym Rodos. W ośmiu innych greckich regionach zagrożenie pożarowe oceniono jako "bardzo wysokie", co jest równoznaczne z kategorią ryzyka 4.

Rodos jest popularną wśród zagranicznych turystów wyspą. W szczycie wakacyjnego sezonu w hotelach przebywa nawet 150 tysięcy ludzi. Populacja wyspy to 125 tysięcy mieszkańców.