Pożar serwerów firmy OVH w Strasburgu odczuły komercyjne laboratoria w Polsce, które prowadzą badania na obecność koronawirusa. To mogło wpłynąć na raportowanie o zakażeniach.

O tym, że doszło do pożaru poinformował na swoim Twitterze Octave Klaba, założyciel OVH. W poście w mediach społecznościowych napisał, żeby "wszyscy klienci uruchomili swoje plany awaryjne bowiem firma może mieć utrudniony dostęp do pozostałych serwerów".

W nocy z 9 na 10 marca całkowicie spłonął jeden z bloków, a drugi został uszkodzony. W ramach prewencji - firma wyłączyła również pozostałe dwa bloki serwerowe. To wpłynęło na funkcjonowanie niektórych firm w Polsce. Nie działały niektóre strony, były problemy m.in. z mailingiem, czy obsługą sklepów online.

Jak się nieoficjalnie dowiedział nasz reporter, część komercyjnych laboratoriów z Polski, zajmujących się badaniem na obecność koronawirusa, też miała problemy. Chodzi o laboratoria, które do raportowania zakażeń wykorzystywała system, który właśnie był obsługiwany przez serwery OVH. Przez to pracownicy musieli ręcznie liczyć pozytywne wyniki testów na obecność koronawirusa, co trwało dłużej. W niektórych regionach liczba zakażeń z komercyjnych laboratoriów, która normalnie dzisiaj byłaby dodana do ogólnej puli może być zaraportowana dopiero jutro. 

Opracowanie: