Ariel Castro, który porwał i przez lata więził trzy nastolatki, został skazany. Mężczyzna całe życie spędzi w więzieniu - nie ma możliwości ubiegania się o wcześniejsze wyjście. "Zamieniłeś 11 lat mojego życia w piekło, teraz twoje piekło się dopiero zaczyna" - powiedziała w trakcie rozprawy Michelle Knight, jedna z więzionych kobiet.

Wyrok dotyczy w szczególności zarzutu morderstwa. Castro przyznał się, że biciem doprowadził do poronienia u jednej ze swych ofiar, która zaszła w ciążę w czasie uwięzienia.

Na posiedzeniu sądu w czwartek Castro mówił, że jego postępowanie było "złe". Nie jestem potworem, jestem chory - oświadczył, dodając, że jest uzależniony od pornografii. Castro, który na rozprawie był ubrany w pomarańczowy kombinezon, zszokował zebranych tam ludzi. Przyznał bowiem, że dom, w którym więził kobiety, "był pełen harmonii".

Wcześniej jedna z jego ofiar, 32-letnia Michelle Knight złożyła zeznanie w sądzie. Spędziłam 11 lat w Twoim piekle, twoje właśnie się zaczyna - powiedziała. Co myślał o tobie Bóg, kiedy co niedzielę chodziłeś po kościoła, potem wracałeś i nas torturowałeś? - pytała.

Knight była pierwszą z kobiet, którą Castro uwięził w swoim domu w Cleveland. Oświadczenia w imieniu dwóch pozostałych kobiet: Amandy Berry i Giny DeJesus odczytali członkowie ich rodzin.

Castro przyznał się do łącznie 937 zarzutów dotyczących morderstwa, porwania i gwałtu. Na mocy ugody zawartej w zeszłym tygodniu uniknął kary śmierci za bicie i głodzenie ciężarnej kobiety, ale nie będzie miał prawa ubiegania się o zwolnienie podczas dożywotniego więzienia. 1000 lat więzienia to wyrok symboliczny - mężczyzna nie wyjdzie z więzienia do końca życia.

Amanda Berry zniknęła w 2003 roku, gdy miała 16 lat, Gina DeJesus zaginęła w 2004 roku jako 14-latka, a Michelle Knight w 2002 roku. Jak potwierdziły testy DNA, Castro ma z Berry 6-letnią córkę.

Do uwolnienia kobiet doszło w maju bieżącego roku, gdy sąsiad, zaniepokojony krzykami w pobliskim domu, poszedł sprawdzić, co się dzieje i odnalazł tam zaginione.