Polacy pracujący przy remoncie ratusza w Deventer w Holandii zostali zwolnieni po tym, jak opowiedzieli o warunkach pracy holenderskiemu politykowi i lokalnej gazecie - informuje korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Nasza dziennikarka informowała niedawno o podobnym przypadku. Wówczas chodziło o zwolnienie Polaków, którzy zachęcali, by protestować przeciwko ich wykorzystywaniu na plantacji.

Nasi rodacy o swojej sytuacji poinformowali posła z rządzącej partii VVD. Przekazali mu, że pracują w Holandii od kilku lat po najniższych stawkach, a warunki pracy przy remoncie ratusza nie spełniają norm. 

Przy rozmowie z Annem Mulderem obecna była także Iza Muchowska ze związku zawodowego FNV. Jej zdaniem podczas tego spotkania Polacy nikogo nie oskarżali. Przytaczali tylko fakty. Polacy nawet się nie skarżyli. Co więcej, byli bardzo ostrożni, bo przy rozmowie był brygadzista, który ma powiązania rodzinne z dyrektorem firmy - mówi w rozmowie z dziennikarką RMF FM Muchowska.

Jednak na reakcję holenderskiego pracodawcy nie trzeba było długo czekać. Wszyscy Polacy zostali zwolnieni.

Zdaniem przedstawicieli związku zawodowego FNV to jeden przykładów zastraszania polskich pracowników. Takich zdarzeń jest więcej. Polacy boją się komukolwiek poskarżyć w obawie przed utratą pracy - mówi Muchowska. 

Holenderski polityk nie wstawił się za Polakami i nie chce komentować tej sprawy.

Dodajmy, że ton większości komentarzy pod artykułem lokalnej gazety, która opisała los polskich pracowników w Deventer, był krytyczny. Jak podkreślał w rozmowie z naszą dziennikarką jeden z Polaków, który od lat pracuje w Holandii, internauci wręcz ucieszyli się z takiego obrotu sprawy. Komentarze były utrzymane w tonie: "Dobrze im tak - złodziejom miejsc pracy!".

(md)