Puste gesty Putina - tak można określić zapowiedzi premiera Rosji o otwarciu rosyjskich archiwów w sprawie Katynia. Jak przypomina Przemysław Marzec, korespondent RMF FM w Moskwie, materiały dotyczące mordu na polskich oficerach są od lat opisane. To, co interesuje stronę polską, to tajne materiały rosyjskiego śledztwa katyńskiego, a tego Rosjanie odtajniać nie zamierzają.

W myśl rosyjskiego prawa materiały umorzonego po 15 latach śledztwa archiwami nie są, dlatego też większość z akt jest i pozostanie tajna. Może dlatego, że nie podobają im się wnioski prokuratury i nie chcą, by zostały publicznie ujawnione. Łącznie z nazwiskami winnych - mówi Nikita Pietrow, który podobnie jak inni rosyjscy historycy bezskutecznie walczy o odtajnienie tych dokumentów.

Podobnego zdania jest Anatolij Jabłokow, który prowadził katyńskie śledztwo. Kiedy brałem udział w śledztwie, otrzymaliśmy właściwie wszystkie materiały. Były wprawdzie tajne, ale zdjęliśmy gryfy tajności. Powodów, by je znowu utajnić, moim zdaniem, nie było - zaznacza w rozmowie z naszym dziennikarzem.

Przypomnijmy, wczoraj Władimir Putin zaznaczył, że otworzy dla Polaków rosyjskie archiwa dotyczące sprawy Katynia, ale na zasadzie wzajemności - Rosjanie będą mieli prawo zajrzeć do naszych materiałów. Jak jednak podkreślił w dzisiejszym Kontrwywiadzie RMF FM prezes Instytutu Pamięci Narodowej, nie ma żadnych archiwaliów, których nie mogliby zobaczyć Rosjanie. Dostępne są wszystkie, nawet te sprzed 1939 roku, nawet archiwa Instytutu Pamięci Narodowej - zaznaczył Janusz Kurtyka.