Archiwalne zdjęcia z pogrzebu Jana Pawła II na Placu świętego Piotra otwierają film "Habemus papam" w reżyserii Nanniego Morettiego. Pojawiają się także sceny, na których widać ciało papieża na marach oraz trumnę z Ewangelią w czasie mszy pogrzebowej.

Prapremierowy pokaz filmu dla prasy odbył się w czwartek w Rzymie. Tego samego dnia ogłoszono, że "Habemus papam" weźmie udział w konkursie o nagrodę Złotej Palmy na festiwalu w Cannes.

Oczekiwany bardzo film włoskiego reżysera, który w piątek wchodzi na ekrany kin we Włoszech w 500 kopiach, to tragikomedia o pogrążonym w depresji papieżu. Ucieka on po konklawe i nie chce rozpocząć posługi zwierzchnika Kościoła. Papieża gra wybitny francuski aktor Michel Piccoli. Jedną z najważniejszych ról - rzecznika papieża - Moretti powierzył Jerzemu Stuhrowi.

Polski aktor brawurowo wcielił się w postać rzecznika, który usiłuje doprowadzić do rozwiązania kryzysu w Watykanie, do którego dochodzi po ucieczce nowo wybranego papieża.

Komedia o papieżu

Włoscy i zagraniczni dziennikarze bardzo dobrze przyjęli film jednego z najbardziej znanych reżyserów, laureata Złotej Palmy za "Pokój syna". W czasie projekcji na widowni często wybuchały salwy śmiechu, gdyż "Habemus papam" obfituje w zabawne sceny. Kardynałowie, którzy w związku z kryzysem po konklawe nie mogą opuścić Watykanu, grają w karty i uczestniczą w turnieju siatkówki, zorganizowanym przez psychoanalityka.

Wywołujące śmiech sceny przedstawiające kardynałów w osobliwych sytuacjach przeplatają się z wątkami samotności i dramatu człowieka, który nie potrafi wziąć na swoje barki ciężaru papieskiej posługi.

Na prasowy pokaz filmu przybyły tłumy dziennikarzy. Na konferencji prasowej po projekcji reżyser Nanni Moretti, grający psychoanalityka wezwanego do Watykanu, tłumaczył: Chciałem opowiedzieć o tak kruchej, tak zagubionej postaci papieża, który czuje, że nie nadaje się do pełnienia roli, jaką mu powierzono, ale chciałem to zrobić kręcąc komedię. Zapewnił, że choć prawie w ogóle nie konsultował się w sprawie szczegółów z przedstawicielami Watykanu, to zadbał wraz ze swoimi współpracownikami o w miarę rzetelne zaprezentowanie realiów zza Spiżowej Bramy, dotyczących m.in. przebiegu konklawe.

Nawiązania do Jana Pawła II

Moretti nie odpowiedział na pytanie, czy nie obawia się negatywnych reakcji na pojawiające się w filmie bezpośrednie odniesienia do poprzedniego, zmarłego papieża, o którym mówią bohaterowie, a którego portret odpowiada postaci Jana Pawła II, a także na sceny archiwalne z kwietnia 2005 roku.

Ten, kto widzi odniesienia do Jana Pawła II, nie myli się - przyznał Moretti. W jego filmie przypomina się, że poprzednik wybranego właśnie papieża pełnił posługę mimo ciężkiej choroby i przywołuje się dzień wyboru, gdy pozdrowił wiernych z balkonu bazyliki i wygłosił do nich przemówienie.

Reżyser wyznał, że nie interesuje go, czy film obejrzy papież Benedykt XVI. Zdementował też doniesienia, jakoby miał zostać zorganizowany specjalny pokaz dla przedstawicieli duchowieństwa.

Moretti opowiedział również dziennikarzom, że na planie filmu doszło do kilku wypadków, m.in. jeden z aktorów grających kardynała złamał nogę w czasie scen turnieju siatkówki. Kiedy do tego samego szpitala odwieziono z planu drugą osobę, lekarze zapytali kogoś z ekipy, czy kręcą film wojenny, skoro dochodzi do takich wypadków.