"Nasze stanowisko jest - na nie" - powiedziała minister pracy Elżbieta Rafalska po ponad 13 godzinnych negocjacjach na posiedzeniu ministrów UE do spraw socjalnych w sprawie delegowania pracowników. Chodzi o bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące pracy między innymi naszych rodaków wysyłanych przez krajowe firmy za granicę. Poza Polską przeciw głosowały Łotwa, Litwa i Węgry. Niekorzystnej propozycji nie udało się zablokować, gdyż większość krajów poparła propozycję estońskiej prezydencji. Wstrzymały się od głosu: Wielka Brytania, Chorwacja i Irlandia. Czechy i Słowacja poparły zapisy prezydencji - wyłamując się ze stanowiska uzgodnionego przez Grupę Wyszehradzką.

Polsce nie udało się uzyskać jasnego wykluczenia kierowców ciężarówek z zasad delegowania - co było naszym postulatem. Sprawa została jednak w pewien sposób odroczona do czasu aż obowiązywać będą szczegółowe przepisy, które ustalą tym razem -ministrowie transportu. Przeniesiono więc spór na radę ministrów ds. transportu, która będzie negocjować tzw. pakiet mobilności. 

To nie koniec walki o zasady delegowania - zapewniają polscy dyplomaci. Na forum rady ds. transportu Polska może liczyć na poparcie szerszej koalicji krajów. Ponadto Polska chciała, aby można było delegować pracownika na dwa lata, a Francja upierała się, żeby to był maksymalnie rok. 

Francuska minister dowodziła, że pierwotnie delegowanie pracowników było pomyślane jako rozwiązanie czasowe. Czy można jeszcze mówić o czasowym rozwiązaniu jeżeli delegowanie trwa więcej niż rok ? - pytała retorycznie. Ostatecznie uzgodniono, że będzie to 12 miesięcy z możliwością - "w razie uzasadnionej potrzeby" i za zgoda kraju przyjmującego  pracownika - wydłużenia o kolejnych 6 miesięcy.

Francja w tej sprawie miała wyraźnie poparcie Niemiec, które już podczas pierwszej rundy negocjacji zaprezentowały takie samo stanowisko jak Paryż. Kompromisowym rozwiązaniem jest także 4 letni okres przejściowy dla firm, co oznacza, że będą one miały czas, by przygotować się do zmian. 

Do tego czasu płace w Polsce będą rosły i bariery stawiane naszym firmom będą coraz łatwiejsze do pokonania - mówi jeden z polskich dyplomatów. Rafalska przyznała natomiast, że jest zawiedziona postawą Czech i Słowacji. 

Jestem zawiedziona, że Grupie Wyszehradzkiej nie udało się utrzymać spójności i że nie można było wypracować wspólnego stanowiska, które pokazałoby wspólnotę naszych działań. Jednak tak się w polityce zdarza i takie sytuacje już mnie bardzo nie zaskakują. Biorę to pod uwagę, że problem delegowania pracowników w największym stopniu dotyczy nas i polskich firm transportowych - stwierdziła. 

"Głosowaliśmy przeciwko przyjęciu tej dyrektywy"

Nie możemy poprzeć też tej propozycji, która jest kolejną propozycją wokół długoterminowego delegowania, też nie do końca spójną, niełatwą w interpretacji. To prawo nie jest też tak jasne, jakbyśmy chcieli, i nasze stanowisko jest na "nie'"- mówiła szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska po ponad 12-godzinnych negocjacjach.

Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska powiedziała, że Polsce nie udało się osiągnąć kompromisu w takim wymiarze, jakiego oczekiwaliśmy. Głosowaliśmy przeciwko przyjęciu tej dyrektywy- powiedziała Rafalska. Podobnie jak my głosowali Węgrzy, Chorwacja, Łotwa, Wielka Brytania, Litwa i Irlandia, czyli kraje, które zagłosowały przeciwko albo wstrzymały się od głosu. Negocjacje były trudne- dodała.

Podkreśliła, że dla Polski punktem wyjścia dla przyjęcia i zaakceptowania kompromisu były zmiany, które dotyczyły transportu międzynarodowego, łącznie z kabotażem. Tu niestety nie udało się osiągnąć postępu- powiedziała.

(ł)