Przepisy prawa, które zabraniają w Stanach Zjednoczonych dyskryminować kogokolwiek ze względu na rasę, religię, wiek czy płeć, zupełnie pomijają problem osób otyłych. Amerykanie z nadwagą pozbawieni są ochrony prawnej przed dyskryminacją. Naukowcy z Yale twierdzą, że ta zdarza się coraz częściej i to zarówno w pracy jak i w codziennych kontaktach z innymi ludźmi.

Jeżeli ktoś ma nadwagę, to znaczy, że nie dba o siebie i jest leniwy, bo nie chce mu się ćwiczyć. Jeśli jest leniwy to nie będziemy go zatrudniać. Taki schemat myślenia według naukowców dominuje wśród części pracodawców, którzy zupełnie nie biorą pod uwagę uwarunkowań genetycznych czy chorób powodujących nadwagę.

Poza tym w amerykańskich sklepach to, co jest tanie jest najczęściej niezdrowe, dlatego otyłość paradoksalnie dotyka gorzej zarabiających.

Zdaniem naukowców dyskryminacja ze względu na wagę to już poważny problem społeczny występujący niewiele rzadziej niż nierówne traktowanie kobiet czy osób starszych.

Co gorsza poza brakiem ochrony prawnej istnieje także społeczne przyzwolenie na taką sytuację. Osoba ważąca 130-140 kilogramów nie zwraca niczyjej uwagi na ulicy. Kiedy jednak stara się o pracę, ta pozorna tolerancja dla jej tuszy znika.