Niemieckie miasto Schwerte chce zorganizować imigrantom nowe miejsce, gdzie będą czekać na decyzję w kwestii ich azylu. Wskazana lokalizacja poruszyła jednak całe Niemcy, bo ośrodek ma działać w... baraku po byłym obozie koncentracyjnym.

15 stycznia mija 70. rocznica zamknięcia w tym miejscu zewnętrznych baraków obozu Buchenwald. W Schwerte-Ost przebywali przymusowi robotnicy, którzy pod nadzorem niemieckich brygadzistów konserwowali i naprawiali lokomotywy. Większość więźniów pochodziła z Polski i Związku Radzieckiego. Obóz działał niespełna rok, ale w momencie szczytowym było tu ponad 700 osadzonych.

Dlatego decyzję miejskich radnych krytykują władze Nadrenii Północnej - Westfalii. Parlament landu zajmuje się sprawą. Antonia Kreul z Rady Uchodźców w tym landzie mówi gazecie "Die Welt", że rozumie, że trzeba szukać nowych miejsc dla rosnącej liczby uchodźców, ale wskazanie im byłego obozu koncentracyjnego jest co najmniej dziwne i wyraża brak szacunku.

Rzecznik miasta Carsten Morgenthal odpowiada jednak w magazynie "Der Spiegel", że to po prostu pragmatyczne rozwiązanie, a ten budynek w przeszłości spełniał już różne funkcje. Rzeczywiście w byłym obozowym baraku działało i malarskie atelier i przedszkole, a nawet lokalne stanowisko ds. uchodźców. Jednak żadne z tych zadań nie budziło takich wątpliwości jak obecny pomysł na zagospodarowanie budynku.

Jeszcze w tym tygodniu Schwerte planuje tu umieścić 21 uchodźców. W Niemczech jest coraz więcej osób, które uciekają ze swoich krajów i liczą na azyl nad Renem. Znalezienie dla nich odpowiedniego lokum jest dużym problemem.

(bs)