Dziennikarka telewizji Al-Dżazira, Dorothy Parvaz, która zaginęła w Syrii trzy tygodnie temu, wylądowała rano w Dausze w Katarze - poinformowała tamtejsza telewizja. Kobieta została prawdopodobnie zatrzymana, a potem uwolniona i odesłana do Iranu.

Al-Dżazira wysłała Parvaz, która ma obywatelstwo USA, Kanady i Iranu, do stolicy Syrii Damaszku, by relacjonowała antyrządowe protesty. Ich uczestnicy domagają się ustąpienia prezydenta Baszara el-Asada, którego rodzina rządzi krajem od ponad 40 lat.

Rano telewizja Al-Dżazira potwierdziła, że (Parvaz) została wypuszczona oraz że jest bezpieczna i zdrowa - napisano w oświadczeniu zamieszczonym na stronach internetowych telewizji.

Wylądowała w Dausze w Katarze 18 maja. Przyleciała z Iranu - podała Al-Dżazira, dodając, że nie mogła się ona kontaktować ze światem zewnętrznym, od kiedy wylądowała w Damaszku 29 kwietnia.

Jak pisze agencja Associated Press, syryjskie władze podały, że Parvaz po przybyciu została deportowana do Iranu. Irańskie władze nie potwierdziły jej przyjęcia. Z kolei BBC podaje, że według irańskich władz dziennikarka próbowała wjechać do Syrii, posługując się nieważnym irańskim paszportem. Iran nie uznaje podwójnego obywatelstwa.

Narzeczony Parvaz napisał na Facebooku: "Jest ona bezpieczna w Dausze i wkrótce wróci do Vancouver".