Latającym samochodem do Timbuktu. To nie fabuła książki science fiction, lecz rzeczywistość. Taki właśnie niezwykły pojazd rozpoczął dziś swoją podróż.

Oprócz zwykłego silnika, samochodzik wyposażony jest w śmigło. W powietrze wznosi się przy szybkości 70 km/h, dzięki przyczepionemu do karoserii spadochronowi. Najpierw pokonamy Kanał La Manche, a potem czeka nas jazda przez Francję - mówi korespondentowi RMF FM pilot tego pojazdu. Później moim samochodem przelecę się nad Pirenejami na wysokości trzech tysięcy metrów - dodaje.

Pilotowi będzie towarzyszyć ekipa wspomagająca. A liczącą sześć tysięcy kilometrów trasę, samochód pokona w 60 procentach na ziemi i 40 w powietrzu. Zdaniem organizatorów tego wyczynu, to pierwsza tego typu eskapada w historii.