Co najmniej 3 osoby zginęły, a ponad 141 zostało rannych w dwóch wybuchach na mecie maratonu w Bostonie. Jedną z ofiar jest 8-letnie dziecko. Stan 17 osób jest krytyczny. "Wciąż nie wiemy, kto to zrobił i dlaczego to zrobił, ale się dowiemy i te osoby zostaną pociągnięte do odpowiedzialności" - zapowiedział prezydent Barack Obama. W związku z atakami nikogo jeszcze nie zatrzymano.

Według telewizji CNN poszukiwanym jest ciemnoskóry mężczyzna, w czarnym kapturze z plecakiem, który próbował wejść do strefy, zamkniętej przez organizatorów maratonu. Było to na kilka minut przed atakiem. To najnowsze informacje, jakie napływają z Bostonu.

Śledztwo w sprawie zamachu przejęła FBI. Policja wciąż otrzymuje informacje o podejrzanych pakunkach. W jednym z hoteli zarządzono ewakuację, po tym jak w holu ktoś pozostawił walizkę. Wszyscy obawiają się kolejnej eksplozji. Ujawniono, że policjanci rozbroili dwa ładunki na trasie maratonu, które na szczęście nie wybuchły.

Nasz specjalny wysłannik do Bostonu Paweł Żuchowski relacjonuje, że niemal całe centrum miasta jest zamknięte. Wszędzie jest mnóstwo policji, która sprawdza samochody.

W szpitalach wciąż trwa walka o życie poszkodowanych. Szef policji bostońskiej Ed Davis powiedział na konferencji prasowej, że co najmniej 17 osób znajduje się w stanie krytycznym. Niektórzy z rannych stracili nogi lub ręce. Inne obrażenia to złamania, rany spowodowane przez odłamki i pęknięte bębenki w uszach.

Operacje mogę potrwać jeszcze kilka godzin - oceniają lekarze z bostońskiego szpitala. Wśród poszkodowanych są też dzieci. Ośmioro trafiło do szpitali. Najmłodsze ma dwa lata.

Nigdy czegoś takiego, takiej rzezi nie widziałam w 25-letniej karierze... Czegoś takiego można oczekiwać tylko na wojnie - mówił, cytowany przez agencję AP, szef izby przyjęć w jednym ze szpitali Alisdair Conn. 

Ładunki nafaszerowane były metalowymi elementami i skonstruowane tak, żeby ranić jak najwięcej osób. Lekarze z bostońskiego szpitala poinformowali, że z ciał poszkodowanych wyciągają metalowe elementy: gwoździe i kulki od łożysk.

W szpitalu poinformowano naszego dziennikarza, że na liście rannych nie ma polskich nazwisk. W maratonie brało udział około 30 naszych rodaków.

Wybuchy traktowane są jako akt terroryzmu

Szef bostońskiej policji oświadczył, że policja nie wie, jakie motywy kierowały sprawcami oraz, że nikogo jeszcze nie zatrzymano w związku z atakami. Podmuch spowodowany przez wybuchy powalił na ziemię wielu widzów obserwujących biegaczy, a także 78-letniego uczestnika maratonu.

Nie powinniśmy zbyt pochopnie wyciągać wniosków, zanim nie poznamy wszystkich faktów. Ale niech nie będzie wątpliwości - znajdziemy sprawców i dowiemy się czemu to zrobili. Każdy odpowiedzialny, każda odpowiedzialna grupa poczuje pełen ciężar sprawiedliwości - powiedział prezydent Obama w wieczornym wystąpieniu, jakie transmitowały wszystkie najważniejsze telewizje.

Prezydent zapowiedział, że służby specjalne użyją wszelkich niezbędnych środków, by znaleźć winnych eksplozji. Anonimowe źródła Białego Domu przyznały, że sprawa jest traktowana jako akt terroryzmu. W Bostonie w promieniu ok. 5 km od miejsca wybuchów wprowadzono strefę zakazu lotów. 

Zaostrzono także środki bezpieczeństwa w rejonie Białego Domu w Waszyngtonie. Teren przed frontonem budynku odgrodzono policyjną taśmą, a fragment Pensylvania Avenue został zamknięty dla ruchu. Także nowojorska policja zaostrzyła środki bezpieczeństwa, m.in. na lotniskach.

Media dość szybko po wybuchach zaczęły spekulować, że mogło dojść do zamachów terrorystycznych, ponieważ wybuchy miały miejsca podczas imprezy masowej. Ponadto lokalne media informowały, że na miejscu znaleziono kulki metalowe (wykorzystywane w bombach, by ranić jak największą liczbę osób).

Nie można wykluczyć, że były to zamachy terrorystyczne - mówił, komentując na żywo wydarzenia w telewizji NBC demokratyczny kongresmen z Massachusetts Bill Keating. Zaapelował, żeby ludzie nie wychodzili z domów. Mieszkańcy Bostonu najwyraźniej zastosowali się do zaleceń i pozostali w domach. Miasto wygląda jak wymarłe.

Data nie jest przypadkowa

Do dwóch niemal równoczesnych eksplozji doszło około godziny 15.00 (21.00 czasu warszawskiego) tuż obok mety, kiedy uczestnicy słynnego Maratonu Bostońskiego kończyli bieg; trzy godziny po tym, jak metę przekroczyli zwycięzcy. Wybuchła ogromna panika; zakrwawieni ludzie krzyczeli i biegali w kłębach dymu.

Służby wywiadowcze poinformowały, że dwa dodatkowe ładunki wybuchowe zostały rozbrojone nieopodal mety trasy maratonu liczącej 42 km.

Policja nie potwierdza związku między wybuchami na trasie maratonu a pożarem, jaki wybuchł w bibliotece prezydenta Johna F. Kennedy'ego w Bostonie, ok. 5 km od mety maratonu. Wcześniej media podawały, że tam też doszło do wybuchu. Rzeczniczka policji bostońskiej Neva Coakley mówiła, że wybuch spowodował pożar, ale nikt nie został ranny.

W komentarzach podkreśla się symboliczny charakter ataku na najstarszy, odbywający co roku, maraton na świecie. Jest on organizowany w Bostonie, stolicy stanu Massachusetts od 1897 roku, zwykle w trzeci poniedziałek kwietnia. W tegorocznym maratonie uczestniczyło 27 tys. osób.

W poniedziałek w Bostonie obchodzony był "Patriots Day", stanowe święto upamiętniające pierwszą bitwę z wojskami brytyjskimi, jaka tu miała miejsce podczas amerykańskiej wojny o niepodległość w 1775 roku.