"Nominowanie Jensa Stoltenberga na nowego sekretarza generalnego NATO nie jest najgorszym wariantem dla Moskwy" - ocenia rosyjski politolog Dmitrij Daniłow, cytowany przez dziennik "Kommiersant". "W warunkach kryzysu w stosunkach Rosji i NATO nie można było wykluczyć, że wbrew tradycjom na czele Sojuszu Północnoatlantyckiego po raz pierwszy stanie Amerykanin" - dodaje.

W ocenie eksperta, Stoltenberg będzie dla Moskwy "wygodnym adresatem". Norwegia zajmuje w NATO wyważone stanowisko - twierdzi Daniłow, przypominając, że "podczas wydarzeń na Krymie Oslo wprawdzie zerwało współpracę wojskową z Rosją, jednak utrzymało współdziałanie z Moskwą w takich kwestiach, jak bezpieczeństwo na morzu, ochrona granic i operacje poszukiwawczo-ratunkowe".

Zdaniem politologa "jednym z czynników, który przesądził o wyborze Norwega, mógł być fakt, że dla NATO region północny i bałtycki w związku z ostrymi sporami z Rosją w najbliższym czasie będzie miał szczególne znaczenie".

"Kommiersant" przypomina, że to wtedy, gdy Stoltenberg był premierem Norwegii, Oslo i Moskwa podpisały we wrześniu 2010 roku umowę o wytyczeniu granicy morskiej oraz współpracy na Morzu Barentsa i Oceanie Arktycznym. Zawarcie tego porozumienia zakończyło 40-letni spór terytorialny między Rosją i Norwegią, przyczyniając się do zmniejszenia napięcia w regionie i torując drogę do zagospodarowania jego bogactw naturalnych.

Jens Stoltenberg ma objąć stanowisko sekretarza generalnego NATO 1 października.