W Stanach Zjednoczonych ostatni dzień października to tradycyjne Halloween. W Nowym Orleanie zawsze hucznie bawiono się z tej okazji. W tym roku jest inaczej - wszak dwa miesiące temu przez miasto przeszedł huragan Katrina.

Miasto nie podniosło się jeszcze po katastrofie, ale mieszkańcy – jak przekonał się nasz korespondent Jan Mikruta - bardzo się starają, by wrócić do normalności. Ta droga jest jednak jeszcze bardzo daleka.

Dziś Nowy Orlean to dwa światy. Z jednej strony - tętniąca życiem dzielnica francuska, z drugiej – zniszczona i wyludniona większa część miasta. Tam na pustych ulicach widać tylko pojedynczych mieszkańców, próbujących doprowadzić do użyteczności dorobek życia. To długa droga, bo wszystko przepadło. Ściany stoją, ale tylko tyle - mówi młoda kobieta.

Organizacje humanitarne wciąż dostarczają pomoc, ale ludzie skarżą się na agencje federalne i władze lokalne. Miasto w ogóle nie pomaga. Burmistrz chce, żeby ludzie wracali, ale tu nie ma prądu, wody, gazu. Kto ma wracać? - pytają.

Wielu więc zadaje sobie pytanie, jaka przyszłość czeka Nowy Orlean. Zastanawiał się nad tym również korespondent RMF Jan Mikruta. Posłuchaj jego relacji: