Nie ustają spekulacje wokół żony brytyjskiego następy tronu, księżnej Kate. W styczniu przeszła operację jamy brzusznej, a wczoraj media opublikowały krótki film, na którym po raz pierwszy pojawiła się publicznie. Nie wszyscy wierzą, że to ona.

Sobowtórka Kate zaprzecza, jakoby to ona wystąpiła w tym filmie. Heidi Agan jest nauczycielką, ale od wielu lat dorabia sobie, udając księżną. Muszę dokładnie obserwować jej zachowanie, to jak się ubiera i jak chodzi. Najwięcej czasu zajmuje mi modelowanie fryzury - powiedziała w wywiadzie.

Za każde pojawienie się w tej roli Agan inkasuje 650 funtów. Jak jednak zaznacza, to nie ona odwiedziła w minioną sobotę sklep przy farmie niedaleko Windsoru, gdzie widziano Kate.

Na filmie najwyraźniej jest księżna, może nieco szczuplejsza niż zwykle, ale to niewątpliwie ona. Nic jednak lepiej nie sprzedaje gazet niż spekulacje na temat rodziny królewskiej.

Rzekomy romans księcia Williama

Brytyjskie bulwarówki rozpisują się także nt. rzekomego romansu księcia Williama z jego dawną znajomą Rose Hanbury. Ona także wydała oświadczenie dystansujące się od tych plotek. Zatrudniła prawników, którzy mają pomóc jej w ratowaniu wizerunku.

Nie chce, by obwiniano ją za nieobecność w przestrzeni publicznej księżnej Kate, a tym bardziej za jej ewentualne matrymonialne niepowodzenia.

Także polskie portale plotkarskie fascynują się tym aspektem tajemnic Windsorów. Niektórzy obserwatorzy zauważają, jak niszczycielski wpływ na życie prywatne ludzi może mieć tego typu fanatyczne zainteresowanie.

Próba kradzieży danych księżnej z kliniki

To nie koniec niepokojących informacji ws. rodziny królewskiej. Wszczęto dochodzenie w klinice, gdzie w styczniu operowano księżną Kate. Żona następcy brytyjskiego tronu spędziła w szpitalu 13 dni. Do dziś nie wiemy, na czym polegała ta operacja. Wiadomo jedynie, że zoperowano jej jamę brzuszną.

Jak się okazuje, co najmniej jedna osoba pracująca w klinice usiłowała bezprawnie włamać się do kartoteki medycznej księżnej. Z prywatnej kliniki, która znajduje się w zamożnej dzielnicy Marylebone, korzystają członkowie rodziny królewskiej i celebryci. Nic dziwnego, że jej dyrekcja traktuje te najnowsze rewelacje poważnie i starej się chronić reputację. Media tylko czekają na przeciek.

Opracowanie: