Po podliczeniu 91,6 procent głosów oddanych w niedzielnych wyborach do niższej izby parlamentu Rosji - Dumy Państwowej - utrzymuje się ponad 60-procentowy wynik partii Jedna Rosja i rozkład głosów między partiami, które przekroczyły siedmioprocentowy próg wyborczy. Jak

Jak podała Centralna Komisja Wyborcza, Jedna Rosja, z listy której startował prezydent Władimir Putin, uzyskała 63,2 proc. głosów. Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadija Ziuganowa dostała 11,7 proc. głosów. Populistyczna Liberalno- Demokratyczna Partia Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego ma 8,4 procent głosów. Poparcie dla lewicowo-populistycznej Sprawiedliwej Rosji Siergieja Mironowa wynosi osiem procent. Frekwencja wyniosła 62 procent.

Ze sceny znika – i tak śladowo obecna – opozycja demokratyczna. Najważniejsze pytanie, które wciąż zostaje bez odpowiedzi to jaką rolę będzie pełnić jeszcze prezydent i już deputowany Władimir Putin. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Przemysława Marca:

Wynik Jednej Rosji jest jednak gorszy od rezultatu samego Putina w wyborach prezydenckich w 2004 roku, kiedy to przy frekwencji 64 proc. otrzymał on 71,3 proc. głosów.

Mimo to Kreml wyraził zadowolenie z wyników niedzielnych wyborów. Jego rzecznik Dmitrij Pieskow oświadczył, że wykazały one, iż większość Rosjan popiera Putina i chce kontynuacji jego polityki po upływie drugiej prezydenckiej kadencji. Wstępne częściowe wyniki (...), a także sondaże powyborcze pokazują, że większość rosyjskich głosujących opowiedziała się za kursem prezydenta Putina i za kontynuacją tego kursu po zakończeniu drugiej kadencji prezydenckiej - oświadczył Pieskow.

Tymczasem lider KPRF Giennadij Ziuganow zakwestionował już cząstkowe wyniki CKW, oznajmiając, że zostały one dopasowane do określonego zawczasu schematu i zapowiadając, iż jego partia je zweryfikuje.

Wyników wyborów nie uzna też opozycja pozaparlamentarna, skupiona w koalicji Inna Rosja, która jeszcze przed niedzielnym głosowaniem zapowiedziała, że wszelkimi legalnymi metodami będzie dążyć do ich unieważnienia.

OBWE po raz pierwszy w historii poradzieckiej Rosji odmówiło monitorowania wyborów parlamentarnych w tym kraju, uzasadniając to przeszkodami, jakie władze w Moskwie czyniły międzynarodowym obserwatorom.