​Ślady potencjalnie groźnego dla zdrowia herbicydy znalazł w piwach bezalkoholowych niemiecki instytut prowadzący testy produktów i usług. Striftung Warentest pod lupę wziął 20 piw. Tylko w dwóch oznaczonych jako organiczne śladów herbicydu nie stwierdzono.

Niemcy zbadali 20 rodzajów bezalkoholowych napojów piwnych, pochodzących zarówno od wielkich producentów, jak i z lokalnych browarów. Część gatunków piw można kupić też w Polsce. W niemal wszystkich stwierdzona została obecność glifosatu. To budzący kontrowersje, lecz powszechnie stosowany herbicyd. Według Światowej Organizacji Zdrowia jest on substancją, która potencjalnie może powodować zachorowania na raka. Jednoznacznie szkodliwe działanie glifosanu na organizmy zwierzęce oraz na człowieka w badaniach naukowych nie zostało jednak potwierdzone.

Największe stężenie glifosatu znajdowało się w piwach pochodzących z północnej części Niemiec. Zawierały go także tzw. piwa rzemieślnicze. Od herbicydu wolne były jedynie dwa piwa, oznaczone jako produkty ekologiczne. W dwóch testowanych markach stężenie substancji wynosiło nawet 28 mikrogramów na kilogram. Większość zawierała natomiast śladowe ilości herbicydu. Thomas Kopp­mann ze Stoftung Warentest jednak uspokaja. 

Żeby było to szkodliwe dla zdrowia, trzeba by przez dłuższy czas spożywać duże ilości testowanych napojów. Trzeba by pić codziennie 1000 litrów. Ponieważ jednak Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC) klasyfikuje glifosat jako "prawdopodobnie rakotwórczy", poważnie podchodzimy do tej oceny. Dopóki nie jest wykluczone, że glifosat jest rakotwórczy, oceniamy substancję z punktu widzenia konsumenta jako wyraźnie niepożądaną - tłumaczy Koppmann.

W Niemczech regularnie spada spożycie piwa. W 1990 roku przeciętny Niemiec wypijał 143 litry piwa rocznie. W 2016 już zaledwie 104 litry. Rośnie natomiast sprzedaż przebadanych przez Stiftung Warentest piw bezalkoholowych.

(az)