Zabójcami polskiego salezjanina mogli być pospolici przestępcy, którzy podjęli próbę wymuszenia haraczu. Polski ksiądz zginął w piątek na terenie szkoły prowadzonej przez zakon w Manubie koło Tunisu. Kilkanaście dni temu salezjanie znaleźli list z żądaniem haraczu i pogróżkami zemsty w wypadku niespełnienia żądania.

"Uwaga Żydzi: włóżcie wszystkie pieniądze, jakie macie, do czerwonego worka i wręczcie, zanim nastanie południe, jednemu z waszych pracowników (...) Jeśli gdzieś zatelefonujecie, będzie między nami wojna na śmierć i życie" - napisano w liście. Był na nim symbol swastyki.

Gdy 34-letni polski salezjanin nie pojawił się w piątek na porannej modlitwie, współbracia zaczęli go poszukiwać i znaleźli z poderżniętym gardłem w garażu szkoły. Był to już drugi zakonnik zamordowany w ciągu ostatnich tygodni w Tunezji.

Władze tunezyjskie przypisują winę za śmierć polskiego księdza terrorystycznemu ugrupowaniu faszystowskiemu.

Salezjanin o. Mario Mulestagno, który znalazł 30 stycznia list z żądaniem okupu skierowany do "Żydów", uważa, że salezjanie są postrzegani przez miejscową ludność jako cudzoziemcy. Słowo "cudzoziemiec" często kojarzy się tutaj z "Żydem", co ma budzić niechęć.

Zdaniem o. Mulestagno sposób pozbawienia życia polskiego zakonnika "przywodzi na myśl metody stosowane przez islamskich ekstremistów, a w tym wypadku chodzi prawdopodobnie o naśladownictwo mające służyć prowokacji".

Rząd Tunezji oraz główny ruch islamski kraju potępiły zabójstwo polskiego księdza. Zaapelowały też do duchownych tunezyjskich i społeczeństwa o potępienie morderstwa.