Serbskie władze odblokowały świadczenia Ratko Mladica. Przywódca bośniackich Serbów, przebywający w areszcie w Hadze, miesięcznie będzie dostawał 800 euro wojskowej emerytury. Wypłatę zamrożono kiedy generał był poszukiwany. Rodzina oskarżonego o zbrodnie wojenne już odebrała zaległe świadczenia - w wysokości prawie 50 tysięcy euro.

Policja złapała byłego dowódcę bośniackich Serbów w 26 maja w miasteczku Lazarevo, w pobliżu Zrenjanina, położonego ok. 80 km na północny wschód od Belgradu. Generał ukrywał się jako Milorad Komadić. Choć miał przy sobie dwa pistolety nie stawiał oporu podczas aresztowania. Drugiego czerwca został przetransportowany do Hagi. Podczas pierwszej rozprawy Mladic nie odniósł się do aktu oskarżenia. Powiedział, że potrzebuje na to ponad miesiąca. Zgodnie z procedurą ma na to 30 dni. Dlatego kolejna rozprawa odbędzie się czwartego czerwca.

Mladic nie przyznaje się do winy

Ratko Mladic twierdzi, że nie jest odpowiedzialny za masakrę w Srebrenicy w 1995 roku. Powiedział, że nie wydał żadnego rozkazu. Cokolwiek tam się stało, on twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego - powiedział syn generała. Darko Mladic spotkał się ze swoim ojcem w więzieniu w Belgradzie tuż po jego aresztowaniu. Jak przekazał Darko, Ratko Mladić relacjonował, że wydał rozkaz "ewakuowania przede wszystkich rannych, kobiet i dzieci, a następnie żołnierzy" przebywających w Srebrenicy.

Dowódca armii bośniackich Serbów jest oskarżony m.in. o masakrę ok. 8 tys. Muzułmanów w lipcu 1995 roku w Srebrenicy. Przed sądem odpowie też za trwające 44 miesiące oblężenie Sarajewa. W stolicy Bośni i Hercegowiny zginęło ok. 10 tys. osób, w tym wiele dzieci.